czwartek, 28 lutego 2013

Rogaliki na jogurcie i...

Proste, smaczne i dość szybkie w przygotowaniu.
Potrzebujemy:
500 g mąki pszennej
250 g margaryny
1 jajko
3 łyżki cukru
1 szklankę jogurtu
80 g drożdży
cukier waniliowy
szczyptę soli
marmoladę, najlepiej różaną

Mąkę siekamy z solą i margaryną. Dodajemy cukier, cukier waniliowy, drożdże - mieszamy. Dodajemy jajko i jogurt, zagniatamy ciasto i wkładamy na około 2 godziny do lodówki.
Po upłynięciu czasu formujemy z ciasta (oczywiście w razie potrzeby podsypując mąką) dość gruby wałek (z 12-15 cm średnicy) i tniemy na równe kawałki, powstałe w ten sposób plastry rozwałkowujemy na około 0,5 cm. Kroimy w trójkąty, na każdy nakładamy marmoladę (ile kto lubi) i formujemy rogaliki. Potem do piekarnika nagrzanego do 180 stopni, grzanie góra-dół na około 20 minut.

A u nas dziś prawie wiosna! Cieplutko, słonecznie i proszę co odkryłam na trawniku:
i na spacerze
Witam nowych obserwatorów i pozdrawiam!

wtorek, 26 lutego 2013

Papryczki, pomidory i reszta

Z niecierpliwością oczekuje na wiosnę, i z tej niecierpliwości na parapetach stanęły już pierwsze wielodoniczki. Posiałam już papryki, pomidory, seler korzeniowy i kilka gatunków kwiatów.
Papryki siałam dość wcześnie bo z moich zeszłorocznych obserwacji wynika, ze wschodzą dość długo i wolno rosną. Posiałam je trzy tygodnie temu, dziś wyglądają tak:

Posiałam kilka odmian, chociaż i tak najbardziej wierzę, w te wyciągnięte z papryk zakupionych w spożywczym i posiane. W zeszłym roku właśnie w ten sposób pozyskane i wysiane nasiona najlepiej wschodziły, a potem obficie owocowały (w przeciwieństwie do papryki Ożarowskiej, której nasiona zakupiłam i od jednego krzaczka zakupionego gotowego do posadzenia). Ponieważ jednak nie lubię jak coś się marnuje, a nasion mam tego roku sporo, przede wszystkim dlatego, ze dostałam całą torbę w spadku po koleżance, która sprzedała działkę, posiałam i te darowane. Zobaczmy co z tego będzie. Na dzień dzisiejszy California wonder na 7 wysianych "pól" wzeszła w 7, a cyklon już tylko w 1. Natomiast nasiona wyciągnięte z papryki wzeszły w liczbie 13, na 14 wysianych. Ożarowska dopiero kiełkuje.
Pomidory wysiałam tydzień temu. Stan dzisiejszy:
Odmian też kilka, ale o tym może kiedy indziej :)
Kwiatuchy :

Również posiane tydzień temu, na razie wschodzą czubatki ubiorkolistne i Agnieszko pojawiło się na powierzchni jedno osteospermum :). Wciąż czekam na gazanię i werbenę oraz seler.
A tu jeszcze dzieło mojego męża. Posiał hibiskusa z pozyskanych z posiadanej przeze mnie do nie dawna rośliny (która niestety po 3 latach pięknego i obfitego kwitnięcia, nagle zeschła, R. twierdzi, ze ją zaatakował jakiś grzyb). Siewka wygląda tak:
Pozdrawiam jeszcze zimowo. Tylko pieski ta "jeszcze zima" cieszy. Są w swoim żywiole :)
Miłego dnia :)


środa, 20 lutego 2013

Wielkanocne tildy

Do Wielkanocy jeszcze sporo czasu, ale naiwnie wierzę, że nie długo zrobi się ciepło i nadejdzie pora prac w ogrodzie, a wtedy na nic innego nie będzie czasu. Dlatego już uszyłam sobie z resztek płótna z poduszek dwa tildowe zwierzątka, które mam zamiar wykorzystać do dekoracji.
Nic wielkiego, taki sobie zajączek:
i kura:
A tu razem:
Mam nadzieję c.d.n. :)
Pozdrówki



poniedziałek, 18 lutego 2013

O kocio-psiej przyjaźni i lisie chytrusku

Nie wiem czy to wyjątkowość naszych psów, czy normalność w kocio-psio-domowych relacjach, ale nasze psice mają dość specyficzne podejście do miauczących futrzaków. W domu wielka przyjaźń. Mało tego kotkami przywożonymi po sterylizacji opiekowały się jak fachowe "pielęgniarki". Każde miauknięcie lub stęknięcie dochodzące z kartonu, gdzie przebywały kocie rekonwalescentki momentalnie stawiało moje suki na nogi. Mało tego podchodziły do kartonu i wręcz żądały ode mnie by umożliwić im zajrzenie do środka i wylizanie bądź, co bądź cierpiącego zwierzaka. Wylizywanie dawkowane było, z wiadomych względów w minimalnych ilościach i nie po ranie, ale było. W każdym razie w domu kotki mogą nawet kłaść się na psicach i nie robi im to problemu, natomiast na podwórku Figa ciągle "rozstawia" kocią ferajnę po kątach, znowuż kocia część towarzystwa sama ją zaczepia żeby pobawić się w "ganianego". Poza naszym podwórkiem nasze koty tracą trochę śmiałość i wolą na wszelki wypadek uciec na drzewo gdy widzą nasze psy (może boją się, że nie zostaną przez nie rozpoznane?). Bo do obcych kotów nasze suki nie mają wcale serca. Niestety trzeba ich pilnować żeby napotkanemu miauczkowi nie zrobiły krzywdy.
Stokrotka z Figą

 i Foxi
 a tu wspólne kocio-psie posiedzenie
Co najśmieszniejsze kotki często same do nich podchodzą i ocierają się o psie cielska mrucząc. W każdym bądź razie ta kocio-psia zażyłość jest rozbrajająca. Znalazłam zdjęcie Foxi i Majki z pierwszej wiosny już u nas.
Pomijając wygląd psicy (ciężko nam wtedy chorowała, a Figa trafiła do nas niejako jako lekarstwo), czyż nie są rozbrajające? Dziś też nieraz zdarza im się tak leżeć, ale jakoś zdjęcia nigdy nie mogę zrobić... Jak się na nie patrzy powiedzenie "jak pies z kotem" nabiera nowego znaczenia :)
Wystarczy już o udomowionych zwierzakach, bo miało być o lisku, co chytry jest. Rzeczony zwierz przyłazi sobie do wioski i kury porywa. Nasz wybieg omija łukiem, ponieważ jak latem raz podkopał się pod siatką Radek rozciągnął nad ziemią drut od pastucha. Teraz lisek przychodzi co najwyżej przez siatkę nasze kury pooglądać. Za to chętnie częstuje się drobiem teściowej i sąsiadów... Chytry jest bardzo. Teść-myśliwy zdenerwowany całą sytuacją postawił zwyżkę na polu, ale co się na niej zasadzi ze strzelbą to chytrusa ani śladu. Za to jak go nie ma zaraz podchodzi. I dobrze niech sobie żyje. W końcu jak mawiał teść "coś jeść musi" (oczywiście mówił tak kiedy dziki buszowały w naszym zbożu). Tutaj udało mi się go uchwycić z okna:

No jak można do takiego biedaka strzelać?
Pozdrówki



sobota, 16 lutego 2013

Hiacyntowe kolczyki

Wiosna tuż tuż, doczekać się już nie mogę. W oczekiwaniu powstały haftowane, hiacyntowe kolczyki



Oczywiście symetrii brak, ale jak moja nauczycielka mawiała "symetria jest dla prostaków" ;). Kolczyki zgłaszam do Wiosennego Wyzwania Szuflady
Pozdrówki

środa, 13 lutego 2013

Reminiscencje z podróży

Niewinna piosenka zagrana w sobotę na koncercie to spowodowała
A wspomnień jest multum, od bieszczadzkich po tatrzańskie

















 








Stare dobre studenckie czasy.
Pozdrówki :)

Archiwum bloga

Szukaj na tym blogu