sobota, 17 września 2016

Wścibstwo czy norma?

Od czasu kiedy urodziłam Jasia nasze życie stało się niemalże publiczne. To znaczy w zasadzie nie stało się, tylko niektórzy mieszkańcy naszej wioski i okolic chcieliby chyba by tak było.
Dlatego między innymi prawie nikt ze znajomych z "reala" nie wie o istnieniu tego bloga.
W każdym razie standardem są pytania typu: Karmisz? Czym karmisz? Kiedy drugie? A co Jaś je? A śpi? a kiedy idzie spać? Gryzie? (nosz k...rna mać: nie kąsa!)
Ja rozumiem zainteresowanie dzieckiem, ale gdzieś chyba są jakieś granice?
Bo pytanie typu "karmisz jeszcze piersią?" To mi może Mama, Siostra czy Teściowa zadać, a nie obce babsko z którym grzecznościowo mówimy sobie dzień dobry i które największą plotkarą we wsi jest, czy jeszcze lepiej podstarzały erotoman-gawędziarz.
Wiem takie małe społeczności mają swoje prawa, ale czasem ponarzekać trzeba ;)
A czasem zapomnieć o tym czego Mama na temat szacunku do starszych uczyła i popłynąć ;)
Karmisz? - Nie głodzę!
Czym karmisz? - Nogą!
Kiedy drugie? - A u Waszych kiedy pierwsze?
A coś Jaś je? - Teraz na śniadanie cztery parówki i kubek kawy, a na obiad jajecznicę z pięciu jaj ;)
A śpi? - Nie on jest robocopem, nie sypia
Do tego dochodzą dobre rady typu: Ma czkawkę? Koniecznie napoić rumiankiem! Oj on ma chłodne nóżki (temp. na dworze 30 st) trzeba mu koniecznie spodnie ubrać i skarpety! Sama sobie w upale w długich spodniach i skarpetach łaź...
Ot takie wsiowe klimaty.
Tyle tylko, że nasze życie i nasze dziecko, to nasza sprawa. Dopóki krzywda mu się nie dzieje, nie widzę powodu żeby ktoś się wtrącał, lub raczej wścibiał ;). A krzywda raczej się nie dzieje. Jaś za tydzień skończy 7 miesięcy, waży już prawie 9 kilo, raczkuje, ząbkuje, śmieje się więc raczej nie ma powodów do zmartwień ;)
Wypisałam się to lecę przelewy porobić i obiad póki latorośli śpi
I może tiramisu jak zdążę :)
Pozdrówki :)

poniedziałek, 5 września 2016

Schyłek lata

Tak się zbieram do naskrobania czegokolwiek, ze lato prawie uciekło. Ale tak to jest z Bąblem na głowie i gospodarstwem. Zresztą ostatnio w bardzo rzadkich wolnych chwilach wolę siedzieć przy maszynie niż klawiaturze :)
A lato minęło- mija nam za szybko w tym roku ledwo wiosna przyszła, a tu już liście zaczynają żółknąć - bez sensu zupełnie, no bez sensu ;)
Pokażę zatem moje ciurkadełko, co to wiosną powstało i wyglądało tak (teraz wygląda dużo gorzej, bo zieleń dookoła mocno się rozrosła - oczywiście ta chwastowa :P)



Koszt wykonania niewielki, a frajda olbrzymia :) Wanienka cynkowa to rodzinna pamiątka wygrzebana w piwnicy Rodziców - moją Mamę w niej kąpano niegdyś, pompka jest solarowa montaż przebiegł więc błyskawicznie.
Ciurkadełko bardzo przydatne jest, psy uważają je za najlepszy z możliwych wodopój (przecież woda z wiadra to się do picia nie nadaje ;)), można też sobie wianek na stół namoczyć :P
I udekorować ogrodowy stół

Poza tym mija nam czas jak zwykle - praca przeplata się z pracą ;), a Jaś rośnie jak na drożdżach
Pozdrówki

Archiwum bloga

Szukaj na tym blogu