wtorek, 10 kwietnia 2018

Mini ogródek dla Jasia

Nareszcie czuć wiosnę i z każdym dniem robi się cieplej. Coraz więcej czasu spędzamy zatem w ogrodzie. Pracy również jest coraz więcej, żeby zająć czymś Jasia kiedy ja wykonuję ogrodowe prace zrobiłam mu w starej cynkowanej balii mini ogródek. Pomysł bardzo się synkowi spodobał. Sporo czasu spędza "podlewając" kwiatki i zmiatając kamienie przed domkiem skrzata. Żeby uatrakcyjnić sam mini ogródek na środku postawiłam własnoręcznie wykonany domek dla skrzata. Całość prezentuje się tak
Jak już pisałam jako pojemnik wykorzystałam starą balię bez dna. Spód wyłożyłam folią żeby zapobiec przetastaniu trawy. Nawiozłam ziemię, którą przykryłam agrowłókniną. Następnie stworzyłam wstępny zarys ogródka wyplatając płotek z gałązek i układając ścieżkę z kamieni.
Kolejną rzeczą było wyłożenie całości mchem. Żeby urozmaicić "trawnik" wykorzystałam kilka gatunków mchu. Początkowej fazie wyglądało to tak
Następnym krokiem było wykonanie domku. Na jego szkielet wykorzystałam wiaderko po serku o pojemności 1 kg. Wycięłam w nim okna, górny rant do którego dochodzi pokrywka pomalowałam czarną farbą akrylową i całość okleiłam starą podkładką bambusową. Dla ładniejszego efektu po przyklejeniu maty domek pomalowałam rozwodnioną farbą akrylową. Wykorzystałam do tego celu mieszankę brązu i ciemnej zieleni. Na ramy okienne i framugę drzwi wykorzystałam kawałki patyczków, które umocowałam przy pomocy kleju na ciepło. Same drzwi wykleiłam również kawałkami starej podkładki tyle, że wcześniej zostały one pomalowane białym sprayem. Klamka to nic innego jak kawałek cieniutkiej gałązki z pączkiem. W oknach wkleiłam firanki z kawałków koronki.
Okno z bliska, niestety nie zrobiłam zdjęć w trakcie tworzenia domku
Potem przeszłam do dachu. Do pokrywki od pudełka przykleiłam przy pomocy kleju magic i dodatkowo wzmocniłam przyszywając w paru miejscach drutem stożek wycięty ze styropianu. Styropian okleiłam (również klej magic) czarną agrowłókniną, którą dodatkowo umocowałam szpilkami. Kolejnym krokiem było pozwiązywanie małych wiązek cieniutkich brzozowych witek, które mocowałam wbijając drut w podstawę dachu. Czynność tą rozpoczęłam oczywiście od dolnego rzędu. A zakończyłam tworząc czubek dachu. W dnie zrobiłam  rozgrzanym gwoździem trzy otwory. Dwa do umocowania za pomocą gwoździ domku w podłożu, trzeci do przełożenia kabelków z oświetleniem.
Gotowy domek ustawiłam w ogródku na płaskich kamieniach mocując go w podłożu przy pomocy 20 cm gwoździ. Jako oświetlenie wykorzystałam ledowy łańcuch na solar, który ułożyłam wzdłuż ścieżki a końcówkę umocowałam wewnątrz domku. Jest to dodatkowa atrakcja, kiedy skrzat wieczorem zapala światło ;-) i wygląda bajecznie.


Wspólnie z Jasiem posadziliśmy bratki, synek namiętnie podlewa je "na niby". No dobra czasem dostaje prawdziwą małą konewkę z wodą, ale trzeba go wtedy pilnować, by kwiatki nie utonęły ;-)
Dosadziłam jeszcze kilka stokrotek i kluczyki, których narazie nie widać w mchu :-). Z tyłu kompozycji mam w planie posadzić poziomki, które Jaś uwielbia.
Na koniec dodałam jeszcze kilka detali - skrzynkę na listy z miedzianej rurki i gwoździa, miotłę z brzozowych witek, kankę na mleko z łuski od kałacha, skrzynkę z bambusowych deseczek (tych z podkładek) i grabki z patyczka i wykałaczek.




Pies stróżujący ;-)

Zabawa
Oczywiście elementy na stałe nie związane z gruntem często zmieniają swoje położenie. W końcu najważniejsze jest jednak to, że wszyscy są zadowoleni. Skrzat również ;-)
Pozdrówki

wtorek, 3 kwietnia 2018

To nie będzie lekki wpis

Jakiś czas temu założyłam konto i korzystam z aplikacji instagram. Lubię oglądać zdjęcia, lubię też je robić, więc czemu nie? W dużym skrócie dla nie wtajemniczonych wrzucamy zdjęcia najlepiej oznaczone hasztagami np. #las i inni użytkownicy mogą nasze zdjęcia oglądać (oczywiście jeśli mamy publiczne konto), hasztagi pomagają wyszukiwać zdjęcia tematycznie. Możemy również obserwować wybrane hasztagi jak i konkretnych użytkowników. Coś mi odbiło i do obserwowanych dodałam sobie kilka osób ze świata celebrytów. Wydawało mi się to fajnym pomysłem na "bliższe" poznanie tych ludzi. Co lubią, jak spędzają czas wolny, po prostu co mają w głowach. No i już wiem. Aplikacja utwierdziła mnie w jednym- najważniejszy jest lans. Napierw na czarnym proteście, potem z koszyczkiem w kościele, następnie wychwalając Jana Pawła II przy okazji koncertu zagranego ku jego pamięci. Czy tylko ja widzę tu mały dysonans? Najpierw aborcja dla wszyskich a za chwilę lansik z Papieżem. Czy naprawdę tylko szpan się liczy? Liczba wyświetleń profilu i lajków? Oczywiście  nie wszyscy są tacy. Kilka osób ze "światka" celebryckiego bardzo pozytywnie mnie zaskoczyło. Nie chcę rzucać nazwiskami, bo to moje osobiste obserwacje, które nie chciałabym, by zostały odebrane jako hejt. Nie chcę nikogo obrazić, nie mnie oceniać czyjeś wybory. Zastanawia mnie tylko czy to ja jakaś staroświecka jestem? Czy te rzesze fanów tego nie dostrzegają? Tego bycia chorągiewką, tego lansu, szpanu zazwyczaj sprowadzajacego się do kasy - wiadomo człowiek popularny może za ładne pieniążki zagrać np. w reklamie. A ileż "przypadkowych" "lokowań" produktów można znaleźć na niektórych profilach znanych osób. Czy oni naprawdę nas szarych zjadaczy chleba mają za takich idiotów? Jako zwykły szary człowiek widząc takie "przypadkowe" wpisy czuję się jak ktoś, z kogo na siłę próbuje się zrobić wariata. Czas chyba co nieco odlajkować. Amen

Archiwum bloga

Szukaj na tym blogu