poniedziałek, 30 czerwca 2014

Coś się kończy, coś się zaczyna

Nie wytrzymaliśmy długo. Wczoraj pojechaliśmy do schroniska i przywieźliśmy nowego członka rodziny Omegę, którą od razu przechrzciliśmy na Megi.
w drodze do nowego domu
 

badam teren
 
nieśmiało poznajemy się



wyjdź już z tej kuchni :)
Upatrzyliśmy ją kilka dni wcześniej w internecie, na jednej ze stron adopcyjnych. Bardzo fajnie, że są takie strony, inaczej nie potrafiłabym chyba zdecydować, którego z tych biedaków wziąć. Tak wyglądała w ogłoszeniu adopcyjnym: klik
Mieliśmy trochę obawy jak to będzie kiedy przywieziemy do domu nowego psa, a w zasadzie sukę i to jeszcze dorosłą. Początek był trudny, Figa nie od razu ją zaakceptowała. Na szczęście Megi jest bardzo łagodna w stosunku do innych psów i pomału zaczynają się z Figą dogadywać. Cały czas musimy je mieć jednak na oku, bo jeszcze nie do końca ustaliły hierarchię. Megi jest raczej skłonna podporządkować się Fidze, więc myślę, że to chyba ona będzie wiodła na podwórzu prym. Zobaczymy.
W tym tygodniu czeka nas jeszcze kąpiel (śmierdzi schroniskowo okropnie, ale czekamy aż trochę przywyknie do nas i aż cieplej się zrobi), wizyta u weta, a potem sterylizacja, bo jak się okazuje nie w każdym schronisku zabieg ten jest przeprowadzany z automatu.
Dziękuję za wszystkie słowa otuchy pod poprzednim postem i pozdrawiam!

piątek, 20 czerwca 2014

Odeszła...

Nie ma jej już z nami.
W środę zaczęła się chować po kątach, nie szukała już naszego towarzystwa. Wtedy zaświeciła mi się lampka, że chyba zbliża się kostucha... Noc przespała spokojnie na swoim fotelu nafaszerowana środkami przeciwbólowymi. O 6 zbudziła mnie. Podeszła do łóżka się pożegnać... Polizała, ostatni raz spojrzała mi w oczy tym swoim mądrym spojrzeniem i położyła się obok. Nie długo później zaczęła się dusić... Nie trwało to długo, może 5 minut. Dla nas była to cała wieczność. Ugłaskaliśmy ją do snu... I koniec. Po prostu koniec, pustka...
Zawołałam Figę żeby zobaczyła, co się stało. Położyła się koło niej i tak leżała chyba nie do końca rozumiejąc. Tak samo jak nie rozumiała czemu włożyliśmy ją do dołu i zasypujemy ziemią... Smutno tak jakoś w domu i pusto.
Dobrze, że wczoraj przyjechali nasi przyjaciele i zostali na noc. Bardzo dużo mi to dało. Dobrze, że są jeszcze ludzie, na których możemy liczyć. Obyśmy się znowu nie zawiedli
A to zdjęcia psic z wtorku, wtedy jeszcze nic nie zapowiadało, że zbliża się koniec
 
 
Pozdrawiam

środa, 11 czerwca 2014

Zabieganie

Znowu zaniedbałam bloga. Wszystko dlatego, że kiedy już uda mi się znaleźć chwilkę na komputer zaczynam chodzić po Waszych blogach, a jak już trochę poczytam to znowu gdzieś trzeba biec. Zawsze jest coś do zrobienia, a to w domu, a to w ogrodzie, a to w papierach.
Foxi cały czas jest z nami, dziś pierwszy dzień bez zastrzyku przeciwbólowego (skończyły się nam i nie ma kiedy wyskoczyć do weta - najwyżej znów zamówimy wizytę domową) i zachowuje się normalnie, mało tego w ogóle przez ostatnich kilka dni odnoszę wrażenie, że lepiej się czuje. Czasami pojawia się taka myśl - może ta diagnoza to pomyłka? Niestety jeść dalej nie chce. Je małe ilości kiedy podaje jej pokarm z ręki i zawsze musi być to jakiś nowy smak. I tak cieszymy się, że jest z nami, że ma ochotę biegać (o ile to na trzech łapach możliwe) i bawić się, mamy nadzieję, że taki jej stan jak najdłużej się utrzyma. Jest też dobra wiadomość. Kicia - Stokrotka wróciła! Zdaje się, że o tym nie pisałam, ale ponad tydzień temu poszła ze mną i psami na spacer, wystraszyła się ciągnika i uciekła. Myśleliśmy już, że ją jakiś lis zeżarł, aż w sobotę przyszła, wygłodniała strasznie, ale wróciła :).
Kurczaki rosną jak na drożdżach, chwasty też. Cały czas siedzę w ogrodzie i coś hakam, wyrywam, sadzę... W międzyczasie miałam też urodzinowych gości. W sobotę byli rodzice i babcia, a od poniedziałku do dziś nasi przyjaciele. Był to bardzo pozytywnie spędzony czas, oby więcej takich chwil :)
Dziś upał straszny więc zrobiłam sobie przerwę i tak już opalona jestem jak po wczasach :)
Wrzucam kilka fotek zwierzaków i czerwcowego ogrodu, i lecę dalej, w końcu w domu zawsze jest coś do zrobienia ;)

Nasze młode nioski

pies liczydło :)

Foxi i kurczak

hamaking :)
Tarzanko po powrocie do domu :)


Majka leniuch


ziew!

Figa strażniczka posesji
tegoroczny warzywnik


Pierwsze pomidorki
Witam serdecznie nowych obserwatorów i pozdrawiam!

Archiwum bloga

Szukaj na tym blogu