niedziela, 23 października 2016

Co zrobic, gdy drzewa uginają się od jablek i nie jesteśmy w stanie ich przetworzyć?

Podobno od nadmiaru głowa nie boli. Moja Mama mawia w takiej sytuacji, że dotyka nas klęska urodzaju. Mnie niestety rozbolała, bo i żal serce ściskał, gdy patrzyłam na tą masę owoców z którymi nie ma co zrobić, ponieważ nasze jabłonie nie mają jabłek, które dałyby się przechować przez zimę. Zimowe odmiany posadziliśmy nie dawno i w tym roku, co prawda mają owoce, ale o klęsce mowy nie ma.
Inaczej ma się natomiast sprawa ze starymi jabłoniami rosnącymi w naszym sadzie. Te aż uginają się pod ciężarem soczystych owoców.  Antonówki jak co roku trafiły do słoików, sporo owoców ususzyłam na tzw. jabcusie, będzie co przegryzać zimą, na resztę owoców wydawało się, że nie znajdę sposobu i pozostanie skarmiać je zwierzakom, a zgniłki wyrzucić.
I wtedy okazało się, że w pobliskim miasteczku od roku działa zakład tłoczący sok z owoców. Można im zawieźć i na drugi dzień odebrać pyszny, zdrowy sok. Jedyny warunek to minimum 100 kg owoców oddanych do przerobienia.
Z tym nie było problemu. Jak zaczęłam zbierać uzbierałam prawie 200 kg jabłek, a już na drugi dzień w naszej kuchni znalazło się 135 woreczków soku po 3 l. Trochę obawialiśmy się czy sok nie będzie zbyt kwaśny.
Okazało się jednak, że nasze jabłka na sok są idealne. Nie za słodkie, nie za kwaśne. W kuchni na stałe zamieszkała skrzyneczka z sokiem :)
Ponieważ schodzi on w tempie zastraszającym, dozbierałam jeszcze dwa worki jabłek po 50 kg ;) nazbieram jeszcze gruszek i jutro nasze owoce pojadą do tłoczni. Będziemy mieli jeszcze jabłkowo-gruszkowy sok :) Woreczki w piwnicy można przechowywać do roku więc na pewno się nie zmarnują.
Teraz najważniejsze pytanie - czy to się opłaca?
Oczywiście, że tak!
Litr soku kosztował nas 1,9 zł i mamy pewność, że to sok 100% bez dodatku cukru. Pyszny i zdrowy.
Jeśli również macie nadmiar owoców to rozejrzyjcie się może i w Waszej okolicy działa taki zakład.
Pozdrówki :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Archiwum bloga

Szukaj na tym blogu