Figa żniwna :) |
Dzięki Fidze Foxi cudownie ozdrowiała i przeżyła z nami jeszcze trzy wspaniałe lata. Potem przyszedł na nią wyrok niestety...
Miało być jednak o Fidze. Moje doświadczenia po czterech latach z pseudo amstafką w domu?
Nie zamieniła bym jej na żadnego innego psa!
Jest bardzo bystra. Obcego na podwórko nie wpuści ani nie wypuści. Kocha dzieci, z większymi gra w piłkę i frisbee. Kiedy moja Siostra odwiedziła nas z małą Polą była wzorową nianią. Wystarczyło, że Mała zakwiliła a Figa już podnosiła alarm.
Ma jedną wadę. Jest przeurocza i kochana aż nie poczuje bólu. Wiadomo, że ma wyższy próg odczuwania, ale kiedy już poczuje ból zamienia się w zabójcę - dosłownie. W ten sposób kilka kotów, które wdarły się na nasze podwórko straciło życie. Figa tylko chciała się z nimi bawić, ale po spotkaniu się z pazurami i zębami za każdym razem dostawała furii. Terminator nie do opanowania. Podobnie było kiedy rozcięła sobie bark do łopatki (miała potem założone dwie warstwy szwów), kiedy Foxi zobaczyła krew i chciała ją wylizać Figa z bólu o mało jej nie udusiła. Foxi uratowało tylko to, że silą wepchnęłam ją do sypialni i zamknęłam drzwi. Po chwili Figa znów była aniołkiem.
Co jednak ważne nigdy nie przejawiła żadnych agresywnych zachowań w stosunku do nas. Nawet, gdy miała poważne obrażenia i ją dotykaliśmy/oglądaliśmy. Mogę z nią zrobić wszystko, łącznie w wyciąganiem jedzenia z miski czy pyska.
Od nie dawna Figa jest również naszą pastereczką. Pomaga przy kozach! Bardzo ułatwia nam to życie. Nie muszę już przy wyganianiu rogatek na pastwisko za nimi biegać. Figa świetnie sprawdza się w roli pomocnika pasterza i co ważne nie robi kozom krzywdy. Nawet nie próbuje ich ugryźć, jest też bardzo karna.
Na spacerze nie pozwoli do mnie podejść nikomu obcemu. Kiedyś w głębokim lesie spotkałyśmy gajowego. Nie wiedziałam wtedy jeszcze, że to nasz gajowy, a był po cywilnemu. Wystraszyłam się nie na żarty, bo to człowiek dosyć ciekawy. Figa jednak szybko pokazała mu, gdzie raki zimują i że nie życzymy sobie jego towarzystwa. Taka sprytna ;)
Cóż może po prostu trafił nam się taki wyjątkowy egzemplarz, a może to wszystko dlatego, że jak już pisałam Figa nie jest 100% amstafem, w każdym razie zmieniła moje nastawienie do psów tej rasy o 180 stopni. Dopiero po czasie widzę jak w momencie pierwszego kontaktu stereotypowo myślałam.
Jedno tylko muszę zaznaczyć. Przynajmniej nasza Figa jest psem pełnym energii i wigoru. Wymaga długich spacerów lub co najmniej wyhasania za piłeczką po sadzie. Być może właśnie to, że dostarczamy jej sporej dawki ruchu codziennie powoduje, że jest takim aniołkiem?
W każdym razie to wspaniały zwierzak i pewnie w przyszłości jeszcze nie jeden pies w typie tej rasy znajdzie u nas swój dom.
Pozdrawiam!
P.S. Zdjęcia kiepskiej jakości, ale aparat odmówił współpracy i używałam szerokokątnej kamery...
Też stereotypowo podchodziłam do ras w typie bull i amstaffów. Poznałam tylko jednego- bardzo domową suńkę i nie mam w sumie złych skojarzeń. Gorsze z rotkami, bo na osiedlu, kiedy jeszcze mieszkałam z rodzicami, był ich wysyp i każdy sfrustrowany, nie poddany szkoleniu. Potencjalny zabójca. Mój Garip jest psem wpisanym na listę ras niebezpiecznych, ale ma dobry charakter. Owszem, ostatnio ma odpały z jedzeniem (goni zębami wszystko - prócz mnie, kiedy je), ale nie ma problemu ze spacerami, wetem, czy zabiegami pielęgnacyjnymi czy leczniczymi. A waży o 23 kg więcej ode mnie :)
OdpowiedzUsuńpozdrówki!
Mój brat ma rasowego amstafa takiego " z górnej półki".
OdpowiedzUsuńNie ma z nim problemów, jednak ja zawsze jestem czujna bo sam jego widok już mnie trochę dystansuje . Twoja Figa jest cudna i niech jak najdłużej będzie z Wami . Pozdrawiam gorąco.
Nie ma złych psów są tylko źli właściciele. Ratlerek może kąsać wszystko co się nawinie a Rottweiler być ,,przylepką'' i pieszczochem. Zawsze mieliśmy i mamy psy dużych i trudnych ras( tak zwanych ,,nie bezpiecznych), nigdy nie mieliśmy z nimi najmniejszych kłopotów.
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy