Nareszcie są!
W ilości dużo.
Suszę
Marynuję
Jemy sosy i zupy. A dziś na obiad były kanie! :)
Taką jesień to ja lubię :)
Pozdrówki
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Archiwum bloga
-
►
2017
(16)
- ► października (2)
-
►
2016
(19)
- ► października (2)
-
▼
2015
(41)
- ► października (4)
-
►
2014
(49)
- ► października (1)
-
►
2013
(86)
- ► października (7)
Szukaj na tym blogu
moje przepisy:
- Babka piaskowa
- Babka z dynią
- Bliny
- Ciasteczka cynamonowo-waniliowe
- Cukinia w cieście naleśnikowym
- Drożdżówki
- Dżem z cukinii z pomarańczową nutą
- Groszek ptysiowy
- Jabłecznik z budyniem
- Keczup z cukinii
- Kiszenie kapusty
- Nalewka jabłkowa
- Nalewka z czarnego bzu
- Niby ptysie
- Palmiery
- Pasta z wędzonej makreli
- Pierniczki norweskie
- Pierogi ze szpinakiem
- Pizza na cienkim spodzie
- Placki z cukinii
- Rogaliki na jogurcie
- Sos do makaronu w słoik
- Strucla z jabłkami
- Tarta z brzoskwiniami
- Tort jagodowo-śmietanowy
- Trufle owsiane
- Wiosenne ciasto z rabarbarem
- Zapiekanka ziemniaczana z kiełbasą i brokułami
- Zupa krem z cukinii
- Zupa krem z dyni
- Zupa krem z jarmużu
- Zupa krem z pomidorów i papryki
Szczęściaro ! U mnie tylko kanie się pokazały, ale dobre i to :-) Tylu prawdziwków na raz nie widziałam chyba z 30 lat, ależ to musi być zapach, kiedy je suszysz.
OdpowiedzUsuńSzczerze powiem ze takiej ilosci na raz tez dawno nie widzialam ;-) w tym roku chyba nadrabiaja nie dawna susze i rosna jak na drozdzach. Zapach jest fenomenalny!
UsuńU nas też zbiory, Twoje także imponujące, aż miło popatrzeć! Kanie zbieramy w naszym ogródku i nie wiem skąd się tam wzięły, ale mamy je tam co roku. Pozdrawiam ciepło!
OdpowiedzUsuńEch, chociaż oko pocieszę:-)
OdpowiedzUsuńMoże i u nas coś się wykoci; pozdrawiam.