Niestety piękna pogoda pożegnała nas. Świeżo umyte okna już nie wyglądają na umyte. Pocieszam się, że tych w salonie - cztery sztuki nie zdążyłam ruszyć. Chociaż one będą czyste na Święta, bo kiedyś chyba przestanie padać? Ziemię w ogródku świeżo zglebogryzarkowaną wesoło ubijają krople deszczu... A tam nie posiane. Nie zdążyłam. Trudno, najwyżej drugi raz się maszynę odpali.
A co robimy jak deszcz pada?
Załatwiamy zaległe sprawy nie załatwione. Między innymi papierologię. Chyba nikt nie lubi, każdy (no prawie) musi.
Skorygowaliśmy kozom racice.
W końcu.
Okazuje się, że nie taki diabeł straszny i wszystko dla ludzi. Kózki przy zabiegu dość zrelaksowane były (poza dwiema) i spokojnie dały sobie wykonać pedi i manicure.
Udało mi się też wygospodarować chwilę na zrobienie Wielkanocnych wianków na moich brzozowych podkładach. Jak obfocę to pokażę, chyba, że mi się nie uda...
Pierwszy raz w ramach eksperymentu zrobiłam jogurt z naszego mleka. Wyszedł pyszny :)
W sobotę korzystając z przebłysku między chmurami przycięliśmy w sadzie śliwy i gruszę. Najszczęśliwsze był oczywiście kozy, które z radością pożarły świeżo ścięte młode odrosty.
Mąż uwędził szynki, boczki i całą resztę na Święta. Został nam jeszcze kurczak i polędwiczki do wędzenia. Może jutro się uda wyłapać odrobinę słońca na tę robotę.
I jakoś leci. Oby do Świąt :)
A tak w słoneczny dzień nasze koźlęta w towarzystwie matek poznawały inny świat niż ten w koziarni.
Pozdrawiam i dobrego tygodnia życzę!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Archiwum bloga
-
►
2017
(16)
- ► października (2)
-
►
2016
(19)
- ► października (2)
-
►
2014
(49)
- ► października (1)
-
►
2013
(86)
- ► października (7)
Szukaj na tym blogu
moje przepisy:
- Babka piaskowa
- Babka z dynią
- Bliny
- Ciasteczka cynamonowo-waniliowe
- Cukinia w cieście naleśnikowym
- Drożdżówki
- Dżem z cukinii z pomarańczową nutą
- Groszek ptysiowy
- Jabłecznik z budyniem
- Keczup z cukinii
- Kiszenie kapusty
- Nalewka jabłkowa
- Nalewka z czarnego bzu
- Niby ptysie
- Palmiery
- Pasta z wędzonej makreli
- Pierniczki norweskie
- Pierogi ze szpinakiem
- Pizza na cienkim spodzie
- Placki z cukinii
- Rogaliki na jogurcie
- Sos do makaronu w słoik
- Strucla z jabłkami
- Tarta z brzoskwiniami
- Tort jagodowo-śmietanowy
- Trufle owsiane
- Wiosenne ciasto z rabarbarem
- Zapiekanka ziemniaczana z kiełbasą i brokułami
- Zupa krem z cukinii
- Zupa krem z dyni
- Zupa krem z jarmużu
- Zupa krem z pomidorów i papryki
Cudne takie swojskie przygotowania do świąt i prace. My cierpimy na brak czasu i sprzętu też - zazdroszczę glebogryzarki. Mimo to mąż skopał mi ogródek łopatą :) Pozdrawiam ciepło!
OdpowiedzUsuńDzielnego masz Męża :). Mój ponieważ cierpi na nie dobór czasu zaopatrzył się jeszcze w zeszłym roku w glebogryzarkę. Warto było. Nigdy nie miał czasu skopać ogrodu jesienią. A teraz ziemia dwa razy ruszona - jak puch, aż chce się siać... Tylko głupi deszcz przeszkadza ;)
UsuńNa szczęście on lubi bardzo pracę fizyczną, ale i tak kiedyś tam kupię sobie różne takie sprzęty :)
Usuńależ macie bogate kozie towarzystwo!
OdpowiedzUsuńTrudno się hoduje kozy? Rozważam dośc mocno tą kwestię tylko nie za bardzo miałam z nimi do czynienia. Moje doświadczenie tylko krowie jest ;)
pozdrawiam serdecznie!
Basia
Trudne pytanie :)
UsuńMy też mieliśmy sporo wątpliwości aż los za nas nie zdecydował i nie wygraliśmy pierwszej rogatki na loterii fantowej :)
W porównaniu do krów wydaje mi się, że są dużo łatwiejsze "w obsłudze". Przede wszystkim nie trzeba codziennie wyrzucać obornika. Zimą całe zajęcie to podrzucenie siana, owsa, warzyw lub jabłek i wody. Jak jest dobra pogoda czyli bez wiatru, deszczu i dużego mrozu wypuszczamy na spacer. Ot i cała robota. Zabawa zaczyna się, po wykotach. U nas odbyły się prawie bezproblemowo. Tylko Mamuśka nie wydaliła sama łożyska i musiał weterynarz przyjechać. Po wykotach dochodzi doglądanie wymion i młodych czy wszystko w porządku, potem dojenie oczywiście :) Kozy bardzo ruchliwe i sprytne są. U nas będzie dopiero pierwszy sezon pastwiskowy z taką ilością zwierzaków więc zobaczymy, czy nie będzie problemu przy wypasie. Przy dwóch sztukach nie było ;) Poza tym trzeba dwa razy do roku skorygować racice. Ważne jest też odrobaczanie i odwszanie. Chyba tyle - w dużym skrócie. O zbiorze siana i słomy myślę, że pisać nie muszę ;) Jednym słowem wszystko dla ludzi. Trzeba koło nich jak koło każdego żywego zwierzaka chodzić i doglądać. Jak ktoś to lubi to moim zdaniem nie są to specjalnie kłopotliwe zwierzaki (chyba, że wpuścimy je np. do sadu, wtedy okorowanie drzew murowane ;))
Ja dziś umyłam część okien i po skończeniu od razu zaczął padać deszcz. Kózki masz urocze. Pozdrawiam !!!
OdpowiedzUsuńA ja okien nie myję, dopiero jak będzie takie pikne słoneczko;) nie jestem maniakiem sprzątania, bo u nas w domu non stop coś robimy, teraz mamy konkurs ekologiczny w szkole, znaczy dziewczyny, ja tylko do pomocy;) Kozy piękne są, lubię Twoje fotki Kasiu. I psiaki tak grzecznie pilnują dobytku;) dobrego dnia!
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie zostało to napisane.
OdpowiedzUsuń