Od jakiegoś czasu mam wrażenie, że nic innego nie robię. Ciągle brak mi czasu. Ogród zarasta niemożebnie chwastem, dom brudem, a ja tylko biegam pomiędzy tymi bałaganami, a Jasiem i staram się cokolwiek zrobić. Większość czas upływa mi jednak na bieganiu ;)
Po ostatnim upragnionym deszczu chwasty w warzywniku porosły wprost cudnie. Ostatnie trzy dni wyglądały więc u mnie mniej więcej tak: pobudka, karmienie Jasia, zabawa, usypianie, niania w dłoń i bieg do ogródka, pielenie,, bieg do Jasia, czynności związane z obsługą dziecka, usypianie, bieg do ogródka, pielenie, bieg do Jasia etc... A w międzyczasie trzeba przecież obiad ugotować, gary pozmywać (dobrze, że mam zmywarkę :)), pranie jakieś zrobić, poodkurzać (o myciu podłóg nie wspomnę ;)), mleko przetworzyć...
Lekko nie jest.
Biegam i gaszę te domowe pożary, i nie narzekam, bo w końcu każda żmija kiedyś mija ;)
Jaś też urośnie... Kiedyś ;)
W tym tygodniu dodatkowo mamy chrzciny.
Dla ułatwienia organizacji autko nam nawaliło. Wtryskiwacze trzeba zregenerować.
C`est la vie.
Na szczęście na nerwy brak mi czasu :)
Za to ten osobnik leni się za mnie ;)
Pozdrowionka :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Archiwum bloga
-
►
2017
(16)
- ► października (2)
-
►
2015
(41)
- ► października (4)
-
►
2014
(49)
- ► października (1)
-
►
2013
(86)
- ► października (7)
Szukaj na tym blogu
moje przepisy:
- Babka piaskowa
- Babka z dynią
- Bliny
- Ciasteczka cynamonowo-waniliowe
- Cukinia w cieście naleśnikowym
- Drożdżówki
- Dżem z cukinii z pomarańczową nutą
- Groszek ptysiowy
- Jabłecznik z budyniem
- Keczup z cukinii
- Kiszenie kapusty
- Nalewka jabłkowa
- Nalewka z czarnego bzu
- Niby ptysie
- Palmiery
- Pasta z wędzonej makreli
- Pierniczki norweskie
- Pierogi ze szpinakiem
- Pizza na cienkim spodzie
- Placki z cukinii
- Rogaliki na jogurcie
- Sos do makaronu w słoik
- Strucla z jabłkami
- Tarta z brzoskwiniami
- Tort jagodowo-śmietanowy
- Trufle owsiane
- Wiosenne ciasto z rabarbarem
- Zapiekanka ziemniaczana z kiełbasą i brokułami
- Zupa krem z cukinii
- Zupa krem z dyni
- Zupa krem z jarmużu
- Zupa krem z pomidorów i papryki
A czemu kozioł nie chodzi razem z kozami na pastwisku ???
OdpowiedzUsuńPrzyczyn jest kilka, przede wszystkim wyprowadzal kozy z pastwiska, a w chwili obecnej nie bardzo mam jak za nimi ganiac. Maz ciagle poza domem, bo samo nie urosnie wiec Albert chwilowo w niewole popadl. W kazdym razie juz nie dlugo to sie zmieni.
UsuńKasiu, ja już córy ma duużo starsze od Twojego Jasia, a też ciągle w biegu - dom, szkoła, ogród, obórka i tak w kółko. Ale nie ukrywam, że dobrze mi z tą bieganiną, po prostu szczęśliwa jestem :)))
OdpowiedzUsuńUdanych chrzcin ( bez płaczu w Kościele ) życzę :)
Dziękuję :-). A z tym płaczem to sama nie wiem. Wlasnie jestem na etapie lektury "Polskich tradycji i obyczajów rodzinnych" i tam wyraznie pisze, ze dziecko podczas chrztu powinno plakac - niegdys celowo matki chrzestne dzieci podszczypywaly ;-))) jak znam mego syna to da koncert ;-) ja tez z ta cala bieganina szczesliwa jestem :-)
UsuńTrudno pogodzić opiekę na Jasiem z pozostałymi pracami , ale mimo wszystko la vie est belle. Piękne zdjęcie na banerku . Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńOczywiscie! Zycie jest cudowne :-) dziekuje i rowniez pozdrawiam
Usuń