poniedziałek, 2 października 2017

Megi

Nasza kochana przytulanka. Wdzieczna, zarloczna, czasami o Fige zazdrosna...
Odeszła. Zasnela. Po dlugiej walce z nowotworem sutka. Pewnego dnia po prostu przestała wstawać... Wezwalismy naszego Najlepszego na Świecie Weta. Nie bylo wyjścia.
Figa cos przeczuwała. Jak nigdy nie chciała go wpuścić. Warczała...
Potem zastrzyk na spanie i trucizna... I zasnela. Odeszla za teczowy most.
Juz nie cierpi. Na zawsze pozostanie w naszych sercach.




4 komentarze:

  1. Bardzo współczuję. Też niejednokrotnie przeszłam przez ten bardzo trudny moment.

    OdpowiedzUsuń
  2. Przykre , przeżywałam to nie raz. Rozumiem , wszystko wymaga czasu. Pozdrawiam ciepło.

    OdpowiedzUsuń
  3. Szczerze współczuję. Ja ostatnio zebrałam z ulicy potrąconego kota i zawiozłam do weterynarza gdzie okazało sie, że niestety nie ma dla niego ratunku. przeżyłam to strasznie a co dopiero kiedy trzeba pożegnać najbliższego przyjaciela:(

    OdpowiedzUsuń

Archiwum bloga

Szukaj na tym blogu