Nie było łatwo. Niby po ostatnim upadku prawie od razu wsiadłam na Majkę. Mimo wszystko dziś strach lekki mnie obleciał. Do tego miałam niezłą publikę w postaci męża i chłopaka instruktorki. Na szczęście panowie oddali się bez reszty rozmowie i nie zwracali na nas większej uwagi :)
Niestety znowuż zaczęła dokuczać mi kostka i skończyło się na kilkukrotnym kłusowaniu. Mam nadzieję, że pomału uda mi się ten staw rozruszać i za każdą lekcją będzie tylko lepiej...
We wtorek wydarzyło się w stajni nieszczęście... Nie będę się szerzej rozpisywać, w każdym razie klaczka, która była zaźrebiona podczas porodu zabiła swojego źrebaka. Takie rzeczy się zdarzają, ale jakoś tak smutno... Mimo tych smutnych wieśc dzień w stajni upłynął nam całkiem miło i co najważniejsze Pan Mąż również był zadowolony, a muszę nadmienić, że pierwszy raz do zabrałam ze sobą ;)
A dziś pomimo paskudnej mżawki jeździłam na zewnątrz, bo nie ma złej pogody ;)
Mąż tak się zagadał, że nawet zdjęcia porządnego nie zdążył nam zrobić :P
A upadkowa flaszka trafiła w ręce p. Instruktor ;)
Żeby Krecie nie było, że o tradycji nie pamiętam ;)
Pozdrawiam!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Archiwum bloga
-
►
2017
(16)
- ► października (2)
-
►
2016
(19)
- ► października (2)
-
▼
2015
(41)
- ► października (4)
-
►
2014
(49)
- ► października (1)
-
►
2013
(86)
- ► października (7)
Szukaj na tym blogu
moje przepisy:
- Babka piaskowa
- Babka z dynią
- Bliny
- Ciasteczka cynamonowo-waniliowe
- Cukinia w cieście naleśnikowym
- Drożdżówki
- Dżem z cukinii z pomarańczową nutą
- Groszek ptysiowy
- Jabłecznik z budyniem
- Keczup z cukinii
- Kiszenie kapusty
- Nalewka jabłkowa
- Nalewka z czarnego bzu
- Niby ptysie
- Palmiery
- Pasta z wędzonej makreli
- Pierniczki norweskie
- Pierogi ze szpinakiem
- Pizza na cienkim spodzie
- Placki z cukinii
- Rogaliki na jogurcie
- Sos do makaronu w słoik
- Strucla z jabłkami
- Tarta z brzoskwiniami
- Tort jagodowo-śmietanowy
- Trufle owsiane
- Wiosenne ciasto z rabarbarem
- Zapiekanka ziemniaczana z kiełbasą i brokułami
- Zupa krem z cukinii
- Zupa krem z dyni
- Zupa krem z jarmużu
- Zupa krem z pomidorów i papryki
Młodsza córka jeździ konno, u nas stawia się spadkową czekoladę;) przykro mi z powodu źrebaka.. Fajnie jest poczytać o naturze i pasji;)
OdpowiedzUsuńWszystko przed nią, oby zapału starczyło :-)
UsuńCiesze się, że blog się podoba
Oh, so sorry about the horse. I had one once... so I realy love them.
OdpowiedzUsuńAll my best to you
Elisabeth
Thx. I love them to so I'm extremely sad... that happened...
UsuńMus wsiąść jak najszybciej. No ale kontuzja...
OdpowiedzUsuńOby Ci jak najszybciej pełna władza wróciła :)
P.S.
Zabiła niechcący czy ...?
Kontuzje po malutki się rozrusza
UsuńPrawdopodobnie niechcący, w trakcie porodu krecac sie musiała uderzyć głową malucha o ścianę boksu...
Ożesz... Niedobrze...
OdpowiedzUsuńAle masz wspaniałe etykiety;)))))
Moje dziecko 2 razy już stawiało czekoladę - moja flaszka wciąż czeka, ale spoko - niedługo;)))
Podziwiam odwagę, że wsiadłaś i w ogóle - teraz tylko lepiej będzie;)))
Trzymaj za mnie kciuki - w sobotę powtórka z rozrywki;)))
Na kostkę uważaj - może być jeszcze potrzebna;)))
Jak będziesz chciała to etykietę Mogę Ci mailem wysłać ale mam nadzieje, ze długo nie będzie potrzebna ;-) pewnie, że będę kciuki zaciskac :-) mierzyłam dziś ta kamizelke ochronna, instruktorka ma, pasuje idealnie wiec narazie nie będę kupować. W każdym razie zastanawiam się Krecie jak Ty w tym dajesz rade na konia wsiąść? :-P
UsuńKiepsko;))) Ale jak już wsiądę, to siedzę prosto;))))
Usuńdzięki za naklejkę - będę pamiętać;)))
Hehe ja po samej przymiarce miałam dość. Juz wiem jak musieli czuć się rycerze w zbroi ;-)) nie ma za co :-D
UsuńPogoda na wiosenną wygląda :) Gdzie ten śnieg? Gratuluję odwagi!! :) Super!
OdpowiedzUsuńŚnieg pewnie spadnie na Wielkanoc ;) czasem się śmieję, że to nie odwaga, ale raczej brak instynktu samozachowawczego :)))
UsuńJa mam lęk wysokości. Próbowałam kilkakrotnie ale strach okazał się silniejszy. Życzę powodzenia , jeszcze kilka treningów i będzie z Ciebie prawdziwa amazonka." Koniarstwo
OdpowiedzUsuńPróbowałam kilka razy , ale mam lęk wysokości i strach okazał sie silniejszy. Skoro powróciłaś do jazd , to jeszcze kilka treningów i będziesz prawdziwą amazonką. " Koniarstwo '" wciąga jak narkotyk. Powodzenia i pozdrawiam cieplutko.
wciąga jak narkotyk . Żrebaczka szkoda , ale widocznie tak musiało byc. Pozdrawiam cieplutko.
Kasik przepraszam za bałagan w komentarzach ale jakoś podwójnie mi się opublikowało. Pozdrawiam.
UsuńNic się nie stało :) tez mam lęk wysokości dlatego na przerośniętym kucyku jeżdżę ;))
UsuńKurcze, u nas nigdy nie było flaszki upadkowej, a czekolada, no ale może dlatego, że jak uczyłam się jeździć z instruktorem, to byłam jeszcze mała :)
OdpowiedzUsuńPewnie tak ;) w stajni, w której jeździłam na studiach dzieciaki też czekoladę stawiały, a my wiadomo ;) Do tego był jeszcze taki zwyczaj, że tą flaszkę przynosiło się na spotkanie AKJ do akademika. Potem całą imprezę trzeba było siedzieć w przypałowym hełmie, przy każdy kieliszku wstawać i mówić "d...pa ze mnie a nie jeździec, piję za zdrowie... (i tu wymieniało się imię konia z którego spadłaś)" Fajne to były czasy
UsuńTak - u mnie też się pije zdrowia konia, a dzieciaki stawiają czekoladę - Księżniczka już dwa razy;)
UsuńOj to widzę, że ma dziewczyna szczęście ;-)))
Usuń