Zaczęło się od naszej kotki Majki, wtedy nie mieliśmy żadnych zwierząt więc z chęcią ją przygarnęliśmy, a potem?
A to posokowiec do oddania, a to labrador (bo miał być mały piesek, ale urósł a Wy tak lubicie zwierzęta i macie miejsce...). Zapomniałam o haskim jakiś miesiąc temu "bo wyjeżdżam do Anglii, a przecież u Was..." W lutym mieliśmy tez nie powtarzalną okazję przygarnięcia królika miniaturki, trochę przerośniętego. Bo znajoma znajomej kupiła dla dziecka (lat chyba 3?) i się okazało, że urósł, śmierdzi i dziecko się z nim nie umie bawić (!?). Jakoś wcale mnie to nie dziwi. Zdziwiło mnie jednak jak usłyszałam jeszcze, że przecież i tak hodujemy króliki, to jeden w tą, drugi w tamtą nie zrobi nam chyba różnicy. I to zdziwienie, że nasze olbrzymy belgijskie po pierwsze by tą nawet przerośnięta miniaturkę zjadły, po drugie, że chyba dla zwierzaka z mieszkania zimą byłoby na dworze (no prawie, bo w gospodarczym) za zimno.
Zwierzęta lubimy. Nawet bardzo, nie oznacza to jednak, że zrobimy sobie z obejścia schronisko. Niestety. Utrzymanie zwierzaka kosztuje. Nawet na wsi. Karma tak samo kosztuje jak i w mieście, weterynarz również. Do tego dochodzą w przypadku psów spacery, sprzątanie z trawnika pozostałości w postaci kup. Jakby nie było żeby zwierzak był z socjalizowany z resztą menażerii trzeba poświęcić mu czas. W naszym przypadku od kiedy mamy stadko kóz tym bardziej nie wyobrażam sobie wziąć dorosłego, dużego psa, bo niestety dla naszych rogatek mogłoby być to śmiertelnie niebezpieczne...
Zatem pomimo tego, że zwierzaki bardzo lubię i mieszkam na wsi dzień dzisiejszy nie planuję prowadzenia schroniska.
Amen :)
![]() | |
Megi wiosenna, czyli czas się pomoczyć :) |
Witam serdecznie nowych obserwatorów i pozdrawiam!