wtorek, 29 maja 2012

O pijackiej burdzie i Foxi-kwoce


Po ostatnich miejscowych wydarzeniach pod tytułem komunia jedno tylko przychodzi mi na myśl – wódka jest dla normalnych ludzi, a nie dla baranów. „Bezalkoholowa” komunia dla dzieci u sąsiadów skończyła się (jak każda impreza u nich) pijacką burdą. Nie warto się rozwodzić nawet nad sensem takiej alkoholowej komunii. Natomiast mnie całkiem co innego ruszyło. Podobno nie sra się do własnego gniazda. A tu nie dość, że popili i współczuję dzieciom wspomnień z takiego ich święta, to jeszcze teraz każdy, o każdym przed ludźmi gada. Razem z Radkiem byliśmy przypadkiem świadkami całego zajścia i dlatego tym bardziej mnie to rusza. Dwie siostry mają dwóch chłopców, którzy szli do komunii właśnie. Zresztą mieszkają w jednym domu więc „przyjęcie” było wspólne. Jedna z nich była trzeźwa, bo obstawała za opcją bezalkoholową. Reszta rodziny pijana. Kiedy owa trzeźwa dziewczyna zasugerowała, że może już alkoholu starczy wszyscy się do niej rzucili. Na szczęście była na tyle ogarnięta, że uciekła (w okolice nasze stąd o całym zajściu wiemy). Radek słysząc, że ktoś płacze wyszedł zobaczyć co się dzieje – zwłaszcza, że to środek nocy był, no i ją znalazł. W międzyczasie pijaniutki i agresywny mąż razem z jej siostrą ledwo na nogach stojącą wyruszyli jej szukać. Nie będę już się rozpisywać na temat tego, co dalej się działo. W każdym razie poszli wszyscy do domu (nie razem), a potem podobno była bitka (zresztą widać ślady na pijaniutkiej siostrze). I co ta właśnie już na drugi dzień chodzi i rozpowiada? Otóż, że właśnie ta trzeźwa całą aferę nakręciła, bo pijana była (!) i że wieszać się chciała, a jeszcze, że alkohol był przez trzecią siostrę, bo ta wypić lubi. Zaznaczę tylko, że ta trzecia wyniosła się daleko stąd i to chyba jedyna przyzwoita osoba w tej rodzinie, która zna umiar i umie się zachować. Zresztą ona razem z mężem już o 17 stąd wyjechali widząc, co się dzieje. I tak można we własne gniazdo nasrać. No bo, co by było jakby wszyscy się dowiedzieli, że to ona – ta pobita - wypiła? Tylko dzieci żal.
Teraz czas przejść do czegoś milszego. Jeden z małych kurczaczków jakiś czas temu nam się pochorował. Myśleliśmy, że nie wyżyje, ale po lekach wydobrzał. Tyle tylko, że dużo mniejszy jest od swoich siostrzyczek. W związku w tym w dzień zabieram go z klatki żeby mógł odpocząć i się najeść. Maleństwo chodzi po słońcu, a nasza Foxi na jego punkcie oszalała. Chodzi za nim krok w  krok i aż odganiać ją trzeba żeby go na śmierć nie zalizała. Oto dowody – zawodowa kwoka:


 A z tego zdjęcia Radek się śmieje, że to obiad, obiad i konsumujący :)

 Z Figą:
 
Udało mi się ostatnio dotrzeć na storczykową łąkę. Kilka fotek ze spaceru.
Storczyki:

 
Rumianki:
Bezbłędne miny :)

 Figa:
 
Dziki irys.
 
Takich irysów rośnie u nas cała łąka. Niestety tego roku spóźniłam się na ich podziwianie - został  tylko jeden, reszta przekwitła.
Dla porównania mój  pierwszy ogrodowy irys:
I piwonia, której krzaków mamy kilkanaście :)

piątek, 25 maja 2012

Maj, maj...

W końcu mamy fajna pogodę, tylko czasu ciągle brak. Ogródek wymaga, o mgr nie wspomnę... Do tego mamy silne postanowienie skończyć tego roku murować taras. Ponieważ uparłam się, że ma być dopasowany wyglądem do budynku, podmurówka powstaje z dużych ciosanych kamieni, co wymaga czasu, siły i cierpliwości. Na szczęście Radek daje pomału radę. Zdjęcia wstawię jak "dzieło" zostanie ukończone :).  No i jakoś wszystko idzie na przód. W końcu udało mi się też znaleźć chwilkę żeby wstawić jakieś zdjęcia.

Na początek kolekcja własnoręcznie wyhodowanych bratków:



Oczywiście bratków rozkwitło w tej chwili dużo więcej, ale nie ma kiedy pójść zdjęć zrobić, tak samo jak i storczyków co u nas dziko na łąkach rosną.
Różaneczniki, co dzielnie w naszym zimnym klimacie przetrwały pierwszą zimę. Figa w tle asystuje przy robieniu zdjęć.

 Trzmiel :)

 I azalia:
Tego roku całe ptasie bractwo się u nas osiedliło. W domu pod belkami dachowymi mieszkają dwie szpacze rodziny, w gospodarczym mamy rodzinę jaskółek. W piwnicy, co prawda nie ptak, ale pomieszkuje nasz prywatny nietoperz :) A teraz jeszcze do jabłoni wprowadziły się sikorki modre:
 Wyżej w tym samym drzewie kolejna szpacza familia. Mieszkańców nie udało mi się dotąd sfotografować
 
A takiego barwinka udało mi się znaleźć i wykopać na miedzy koło cmentarza:
 No i moje orliki zarastające oczyszczalnię ścieków
 
Nasze panny:
I Majka - strażniczka kuchni
 Na koniec pokażę jeszcze jeden z własnoręcznych koszyków w ogrodzie. Teraz rośnie już w nim werbena i pelargonia oraz nieśmiało wschodzi maciejka i nasturcja:
Tym co dotrwali do końca życzę miłego dnia :)

piątek, 11 maja 2012

Festiwal tulipanów

Co prawda już prawie przekwitły, ale zdjęcia zostały :) 












 
I cesarska korona w rozkwicie:
A weekend minął nam tak:


I tutaj:


Archiwum bloga

Szukaj na tym blogu