czwartek, 5 października 2017

Jesień

Przyszła niepostrzeżenie i rozgoscila się u nas na dobre. Jesień.
Lubię tę porę roku. Mimo, że zwiastuje niedługie nadejście zimy, a dni robia sie coraz krótsze.
Ostatnio widziałam taki mem w internecie-  "chcesz polubić zimę zostań żona rolnika". Coś w tym jest ;-) Choć przyznaję, że taką prawdziwą zimę z mrozem i sniegiem zawsze lubiłam. Zresztą kto takiej nie lubi?
Wrócę jednak do obecnej pory roku.
Lubię ją za kolorowe liście, przepyszne dynie na zupę, jabłka i grzyby w lesie. Tych ostatnich tego roku jest u nas jak ja lekarstwo, ale co tam. Sam spacer po leśnych ostępach to też niesamowita przyjemność. Uwielbiam :-)



Ostatnio rzadko mogę sobie pozwolić na taki samotny wypad. Mąż zapracowany i ktoś musi Syna pilnować, ale nie narzekam.
W związku z tym, że na bezrybiu i rak ryba zadowalam sie takimi zbiorami
Zrobiłam sobie za to nalewke z aronii. Wyszła pyszna :-)

Wolne nieliczne chwile spedzamy ostatnio z Mężem na strzelnicy 
Jaś rosnie jak na drożdżach i oblaskawia kolejne zwierzaki. Po Fidze nadszedł czas na Stokrotke.
I tak mija nam czas.
Dziękuję za każde dobre słowo pod poprzednim postem i pozdrawiam cieplo!

poniedziałek, 2 października 2017

Megi

Nasza kochana przytulanka. Wdzieczna, zarloczna, czasami o Fige zazdrosna...
Odeszła. Zasnela. Po dlugiej walce z nowotworem sutka. Pewnego dnia po prostu przestała wstawać... Wezwalismy naszego Najlepszego na Świecie Weta. Nie bylo wyjścia.
Figa cos przeczuwała. Jak nigdy nie chciała go wpuścić. Warczała...
Potem zastrzyk na spanie i trucizna... I zasnela. Odeszla za teczowy most.
Juz nie cierpi. Na zawsze pozostanie w naszych sercach.

Archiwum bloga

Szukaj na tym blogu