niedziela, 29 marca 2015

Kiedy deszcz pada

Niestety piękna pogoda pożegnała nas. Świeżo umyte okna już nie wyglądają na umyte. Pocieszam się, że tych w salonie - cztery sztuki nie zdążyłam ruszyć. Chociaż one będą czyste na Święta, bo kiedyś chyba przestanie padać? Ziemię w ogródku świeżo zglebogryzarkowaną wesoło ubijają krople deszczu... A tam nie posiane. Nie zdążyłam. Trudno, najwyżej drugi raz się maszynę odpali.
A co robimy jak deszcz pada?
Załatwiamy zaległe sprawy nie załatwione. Między innymi papierologię. Chyba nikt nie lubi, każdy (no prawie) musi.
Skorygowaliśmy kozom racice.
W końcu.
Okazuje się, że nie taki diabeł straszny i wszystko dla ludzi. Kózki przy zabiegu dość zrelaksowane były (poza dwiema) i spokojnie dały sobie wykonać pedi i manicure.
Udało mi się też wygospodarować chwilę na zrobienie Wielkanocnych wianków na moich brzozowych podkładach. Jak obfocę to pokażę, chyba, że mi się nie uda...
Pierwszy raz w ramach eksperymentu zrobiłam jogurt z naszego mleka. Wyszedł pyszny :)
W sobotę korzystając z przebłysku między chmurami przycięliśmy w sadzie śliwy i gruszę. Najszczęśliwsze był oczywiście kozy, które z radością pożarły świeżo ścięte młode odrosty.
Mąż uwędził szynki, boczki i całą resztę na Święta. Został nam jeszcze kurczak i polędwiczki do wędzenia. Może jutro się uda wyłapać odrobinę słońca na tę robotę.
I jakoś leci. Oby do Świąt :)
A tak w słoneczny dzień nasze koźlęta w towarzystwie matek poznawały inny świat niż ten w koziarni.







Pozdrawiam i dobrego tygodnia życzę!

piątek, 20 marca 2015

Galopem przez świat :)

Pierwszy raz od przygody z Siwą, o której pisałam tutaj odważyłam się wczoraj na galop. Chyba stara się już robię i panikuję czasem nie potrzebnie, najważniejsze jednak, że Kajka w przeciwieństwie do Siwej ma sprawne hamulce i obie jesteśmy całe ;) hehe tak to jest jak równowaga gdzieś w trakcie ucieka i jedyna myśl to ta, by nie przefrunąć przez końską szyję ;)
Nikt jednak nie mówił, że będzie łatwo więc łydeczka i do przodu.
Przy okazji poćwiczyłyśmy dziś drągi i maluteńką przeszkodę (wtf Pani Szefowo przecież nie miało być skoków! ;))
Czasem myślę sobie jak fajnie byłoby mieć w pełni sprawną nogę i normalny dosiad, ale zaraz potem przychodzi refleksja. Są przecież ludzie, którzy wiele by dali by w ogóle chodzić...
Always look on the bright side of life :)
A Siwa stoi i się gapi być może z zazdrością:)

czwartek, 19 marca 2015

Oby do przodu ;-)

Przede wszystkim chciałam podziękować za wszystkie dobre słowa pod poprzednim postem. Chciałam również podziękować Anulkowi za cudna niespodziankę. Wczoraj dotarła do mnie paczka. Króliczek jest świetny. Bardzo dziękuję :-)
U nas idzie na przód.  Pomidory nareszcie rosną. Już wykielkowaly. Po gnojowniku został tylko ślad w postaci piasku na środku podwórka. W przyszłości jak się uda ułożymy tam bruk. Wędzarnia  stoi. Nie ważne, ze montowana była przy latarkach. Ważne, ze jest i działa. Ma za sobą już dwa wedzenia, nie licząc wczorajszego podwedzania kości do bigosu. Takie mamy cudeńko :-)
Miało nie być o kozach, wiec tylko sloweczko.  Pierwsze dojenie za mną :-) Było to dojenie próbne, poczynione tylko dlatego, że Brodzia nie chciała dać sie dzieciakom wydoić i baliśmy się czy jakiegoś stanu zapalnego nie ma. Na szczęście wszystko jest w porządku.
Królica się okocila. Życie to nie bajka i niestety dwa maluchy były martwe. Zostały chyba cztery. Tyle udało nam się ukradkiem naliczyć przy dosypywaniu paszy.
Dotarł do nas pług i talerzowka. Kamień z serca. Będzie miał w końcu Mąż czym pracować bez niczyjej łaski. Pokażę jeszcze fotę z akcji na podwórku

Foty oczywiście z końcówki prac. Takich przyczep tam z 10 weszło. 
I jakoś leci. Na szczęście do przodu ;-)
Pozdrawiam

piątek, 6 marca 2015

Gdzie jestem jak mnie nie ma :-)

Choć to dopiero przedwiośnie czuć już, że wiosna blisko. Kilka dni temu było tak ciepło, że wykorzystałam okazję i po południu poszłam z psami na spacer do mojego ulubionego brzeźniaka. Zabrałam z sobą sekator. W końcu to najlepsza pora na zbieranie gałęzi do wyplatanek. Po co jednak nosić się z gałązkami jeśli można przynieść do domu gotowe wianki? :)



Dla kontrastu dzień później rano, gdy ruszyliśmy do szpitala na drodze było biało.
Co do samego leczenia Męża to zostało zakończone, niestety bez oczekiwanego skutku. Pozostaje mieć nadzieję, że nowe leki zostaną zatwierdzone i wprowadzone na nasz rynek, i że doczeka w dobrym zdrowiu kolejnego leczenia.
Nie ma jednak czasu na smutki i zmartwienia, bo obecna pora roku, to przede wszystkim ogrom pracy. Wiosenne porządki w domu, ogrodzie i obejściu. Wczoraj posprzątałam dawną oborę. Śmieci wyrzucone, ściany wyszorowane, okna pomyte. Mąż wstawił brakujące szybki. Teraz zostało nam tylko pobielić i będzie, gdzie kozy doić :). Mamy w planie pożyczyć specjalny sprzęt do bielenia ścian i przy okazji obie koziarnie i kurnik odświeżyć. Potem zostanie nam tylko zasypać dziurę po gnojowniku, zrobić w końcu porządne ogrodzenie od drogi, postawić nową koziarnię, wykończyć garaż, położyć płytki na tarasie, przenieść kury do nowego kurnika etc... Na razie myślimy, gdzie by młode koziołki w przyszłości odseparować żeby niespodzianki żadnej nie było. Jest jeszcze trochę czasu, ale najważniejsze mieć plan.
  A rosną te nasze koźlaki jak na drożdżach.
Tylko pomidory ciągle czekają na wysianie i jakoś nie mogę się za to zabrać. Mąż za to posiał część nawozu na piachach. Z pozostałym trzeba na mocniejszy przymrozek poczekać, żeby na tych naszych górach upraw nie zniszczyć.

Mimo dużej ilości pracy do wykonaniu lubię ten czas. Nowy sezon-nowe rozdanie, nowe nadzieje, nowe możliwości :-)

P.S. Znalazłam konia dla siebie :) 5-cio biegowy skubaniec :)
Pozdrawiam!

niedziela, 1 marca 2015

Dzień Pamięci Żołnierzy Niezlomnych

Obchodzony dzisiaj.
Dzień pamięci o Bohaterach, którzy nie wahali się oddać życia za wolność naszej ojczyzny. Czy potrafimy to uszanować? Czy potrafimy docenić wolność, za którą Oni musieli przelać krew, by kolejne pokolenia otrzymały ją jako coś oczywistego?
Przez długi czas robiono z tych ludzi bandytów, wrogów ojczyzny. Katowano, skazywano na śmierć. Ich rodziny cierpialy nie tylko z powodu utraty bliskich. Były szykanowane, miały problem ze znalezieniem pracy.
Dlatego tak bardzo bolesne było nie zaproszeń pani Zofii Pileckiej córki rotmistrza Witolda Pileckiego na rocznicę wyzwolenia Auschwitz. Jeszcze gorsze były pokrętne tłumaczenia czemu tak się stało. Dnia dzisiejszego władza z pewnością bez skrupułów ogrzeje się w towarzystwie pani Pileckiej. Dziś nie będzie ona jedną z wielu o której można zapomnieć. Władza "poprawi sobie wizerunek" po czym nie pozwoli na stworzenie muzeum Żołnierzy Wykletych w byłej katowni. Tam powinien powstać lokalny Dom Kultury... a może coś się zmieniło w tej sprawie?
Potem będzie próbowała stłamsic vox populi starając się zdelegalizowac strajk rolników. Potem jak nic nie stanie na przeszkodzie pozwoli na sprzedaż naszej polskiej ziemi cudzoziemcom. Tak podziękuje Bohaterom za ich przelana krew. Oddając ziemię...
Nie możemy do tego dopuścić. Idźmy na wybory i zaglosujmy przeciwko tej nieudolnej władzy. Uszanujmy wolność o którą dla nas Żołnierze Niezlomni walczyli i spróbujmy coś zmienić póki jest jeszcze o co walczyć.
Inaczej kiedyś możemy obudzić się we własnych łóżkach i odkryć, że to już nie Polska...
Chwała Bohaterom!
Uszanujmy ich pamięć i daną nam wolność

Archiwum bloga

Szukaj na tym blogu