wtorek, 19 kwietnia 2016

Leci czas

Przy takim małym brzdącu ciężko znaleźć czas na cokolwiek, a już tym bardziej na bloga, dlatego też ostatnio mnie tu mało.
W "wolnym" czasie trzeba przecież zwierzyniec oporządzić, a i ogród prosi się o choć odrobinę uwagi.
Czasami przydałaby się babcia na stałe ;)
Dobrze, że choć czasami pomaga.
Wieje od kilku dni u nas strasznie, że nie idzie nosa z domu wyściubić, tym bardziej z dzieckiem.
Nawet w chucie strach z nim wyjść.
Wcześniej spacerowaliśmy sobie tak
Niestety do lasu od naszej strony nie ma drogi by dostać się tam wózkiem, a autem dojeżdżać żadna przyjemność, korzystamy więc z dobrodziejstwa chustonoszenia ;)
Las, las, las...




Te kamienie to pozostałości po miedzach. Kiedyś były tutaj pastwiska i pola uprawne...
Wracając do zwierzaków.
Kozy już wszystkie po wykotach. Jedna z mam nie przyjęła swojej córki i zostaliśmy zmuszeni do karmienia jej butlą. Przez kilka dni mieszkała z nami w domu i korzystała z ogrodu, a pieczę sprawowała nad nią Figa :)
Celinka

Megi troszkę też

bo koza zje wszystko ;)
Kiedy kózka się "odjadła" udało nam się ją przywrócić na łono koziej rodziny - mamy i siostry. Ma się dobrze i mam nadzieję, że tak zostanie :)
Celinka stanowiła nie lada atrakcję na wsi spacerując z nami do sklepu :)
Wracając do czasu, który ucieka Jaś w środę skończy osiem tygodni.
Aż wierzyć się nie chce, że tak szybko to zleciało...
Pozdrówki :)

Archiwum bloga

Szukaj na tym blogu