piątek, 24 lutego 2017

Minal rok...

Dzisiaj, dokładnie o 15,19 mija rok od kiedy nasz swiat przewrocil do gory nogami maly człowiek imieniem Jas. Ciezko uwierzyc, ze to juz rok... Rok nie przespanych nocy, rok noszenia, tulenia, braku wolnego czasu, poswiecen...
Oczywiscie pisze to z przymruzeniem oka :-)
Za nic na swiecie nie zamienilabym tego czasu na inny. Macierzynstwo ma nie tylko blaski, ale i cienie, nie zmienia to jednak faktu, ze chocby nie wiem co sie wydarzylo wystarczy jeden usmiech malego człowieka, by wszystko zle poszlo w niepamiec i na mojej twarzy rowniez pojawil sie usmiech. Na meza dziala podobnie wiec cos w tym byc musi ;-)
Pogoda swietuje razem z nami. Jest dokladnie taka sama śnieżyca jak rok temu :-) prad wcielo pozostaje sie wiec modlić by awarie usunięto szybko, a nie jak juz bywalo po dniach kilku. Juz widze szykowanie niedzielnej imprezy bez biezacej wody, miksera i piekarnika elektrycznego.
Choc z pradem czy bez urodziny sie odbeda, bo jak nie my to kto da rade? ;-)
Pozdrawiam

poniedziałek, 20 lutego 2017

Pierwsze rozsady - papryka, werbena i petunia

Za oknem zaświeciło słońce i zrobiło się cieplej, a mnie olśniło. Przecież to już druga polowa lutego! Najwyższy czas wysiać paprykę, petunię i werbenę!
Biorę się zatem za wysiew, kto ze mną?
Do wysiewu nasion używam płaskich pojemników, do papryki specjalnych szklarenek, dlatego, że łatwiej w nich utrzymać odpowiednią wilgotność i temperaturę (papryka by wykielkowac potrzebuje około 22-29 stopni więc dość sporo). Oczywiście można po prostu naczynie z wysianą papryką przykryć folią. Efekt będzie ten sam, bo i tak kiedy roślinki wzejdą najlepiej je odkryć. Kiedy podrosną warto je przepikować w większe pojemniki i pamiętać o nawożeniu, gdyż papryka to warzywo bardzo żarłoczne.
Wróćmy jednak do siewu.
Wybrane pojemniki wypełniam ziemią. Do każdego otworu wielodoniczki wkładam po jednym nasionku i lekko przykrywam podłożem, po czym zraszam ziemię. Paprykę warto wysiać w oddzielnych doniczkach, gdyż siewki mają wrażliwy system korzeniowy i łatwo je uszkodzić przy późniejszym przesadzaniu.
Werbenę i petunię wysiewam już bez ceregieli jak leci. Byle nie za gęsto ;-). Pojemniki opisuje. Używam do tego celu etykietek zrobionych z pokrywek od pudełeczek po serze lub lodach.
Korzystając z bałaganu wysiałam sobie jeszcze po troszkę szczypioru czosnkowego i pietruszki naciowej na bieżące zużycie.
Do tego celu użyłam pudełek po serze i pudełka po lodach. Używając takich pojemników trzeba pamiętać o zrobieniu dziurek odpływowych.
Siewki oczywiście podpisałam i przykryłam folią spożywczą.
Pozostało mi ustawić pojemniki na jasnym i ciepłym parapecie lub w jego pobliżu i uzbroić się w cierpliwość  :)
Papryka wzejdzie najszybciej po około dwóch tygodniach, czyli wtedy, gdy nadejdzie czas posiać pomidory.A teraz krótko o tym dlaczego warto robić własne rozsady.
Tyczy się to zwłaszcza pomidorów i papryki.
Po pierwsze daje nam to pewność jaką odmianę posiadamy (przynajmniej u nas kupując rozsadę na rynku ciężko o taką informację). Po drugie własne siewki choć z pozoru mogą wydawać się słabsze szybciej się przyjmują i rzadziej chorują, co oznacza, że po pierwszym szoku po przesadzeniu na miejsce stałe szybko odchorują ten proces i wystrzelą doganiając, a nawet przeganiając swoich bazarowych sąsiadów. Poza tym przynajmniej dla mnie wysiew pierwszych nasion, a potem obserwacja wzrostu małych roślinek to ogromna radocha, a gdy zrywam pierwsze warzywa satysfakcja, że wyhodowałam je samodzielnie od nasionka :)

Dla takich widoków warto już dziś się postarać, o smaku nie wspomnę :)
Pozdrówki

środa, 15 lutego 2017

Naklejki do dzieciecego kacika

Szukalam w necie czegos na sciane nad kacik, ktory urzadzilam tymczasowo Jasiowi w salonie w miejscu po choince. W przyszlosci ma tu stanac kominek, nie chcialam wiec zbytnio uszkodzic scian, dlatego tez wszystkie typowe naklejki odpadly. Mialo tez nie byc kiczowato, odpadly wiec rowniez wszystkie piankowe cuda. W koncu mimo Jaska szpargalow walajacych sie momentami wszedzie to dalej nasz salon. Z drugiej strony, dopoki trwa adaptacja i remont poddasza to jedyna bawialnia Jasia.
W koncu doszlam do wniosku, ze trzeba wziac sprawy w swoje rece i tak powstaly naklejki filcowe w klimacie lesnym. Glowna kompozycja wyglada tak
 
Naklejki mocowalam kawalkami tasmy dwustronnej wiec sciana powinna sie po tej akcji nadawac do uzytku.
Na kominie rozgoscila sie sowa
 
I z bliska




 
A calosc prezentuje sie tak
 Pozdrowki prawie wiosenne, bo u nas odwilz od dwoch dni, slomeczko swieci i jest nadzieja, ze lodowa pokrywa splynie nareszcie z pol i da nam szanse udac sie na spacer do lasu :-)



środa, 8 lutego 2017

Tabu

Wczorajsza wizyta pana, który sprzedaje nam nawozy spowodowała, że zaczęłam się zastanawiać nad tabu. Czy istnieją jeszcze w ogóle w naszym społeczeństwie tematy tabu?
Najpierw może napiszę skąd wzięła mi się ta refleksja, otóż ów pan jakby nie było lekko starszy po omówieniu wszelakich aspektów służbowych, postanowił porozmawiać bardziej prywatnie. Zadane pytanie lekko mnie osłupiło: "Młoda damo czy doszłaś już do siebie po porodzie? Zapomniałaś?" wtf?! Odpowiedź moja może mało błyskotliwa ucięła rozmowę: "Pytać o to, czy zapomniało się poród może tylko osoba, która nie ma o tym zielonego pojęcia".
Abstrahując już od powyższego skoro obcy gość pyta mnie o tak jakby nie było intymne i osobiste sprawy (pytania typu "kiedy drugie?" czy o karmienie piersią dawno przestały dziwić), skoro w co drugiej reklamie widzimy specyfiki na erekcję, hemoroidy czy pieluchy dla nietrzymających moczu, a seks stał się już zupełnie tematem powszechnym i dziwi nie to, że się o tym rozmawia, lecz raczej to, że ktoś może nie mieć ochoty dzielić się szczegółami swojego życia intymnego, to czy coś takiego jak tabu w naszym społeczeństwie w ogóle jeszcze funkcjonuje?
Nawet moja Babcia, osoba jak by nie było na swój wiek bardzo nowoczesna i postępowa zawsze powtarza, że "za jej czasów" publiczna rozmowa o hemoroidach czy nie trzymaniu moczu to było coś nie do pomyślenia. Zasadniczo nie mam nic przeciwko temu, że pewne tematy stały się powszechne. Być może dzięki temu więcej osób odważy się szukać pomocy specjalisty zamiast siedzieć zawstydzona w kącie i cierpieć "bo taka kolej rzeczy". Taka powszechna edukacja społeczna na pewne tematy ma chyba więcej plusów niż minusów, wydaje mi się jednak, że o ile ogólne mówienie o pewnych sprawach może mieć pozytywne skutki o tyle branie na tego typu "spytki" przez obce osoby jest na na miejscu i w złym guście...
A może się mylę?
Pomijając wizytę wspomnianego pana siedzimy w domu i jesteśmy "odcięci" od świata. Droga do wsi jest cała skuta lodem, a Gmina mimo licznych interwencji mieszkańców nie sypie, bo "nie ma pieniędzy". Ciekawe, czy będą mieli pieniądze na odszkodowanie jak dojdzie do jakiegoś nie szczęścia... W poniedziałek dzieci z pobliskiej wsi nie dojechały do szkoły, bo kierowca autobusu szkolnego miał na tyle oleju w głowie, że odmówił jazdy po krętej oblodzonej drodze w dół... Strach pomyśleć, co mogłoby się stać, gdyby mimo wszystko postanowił do tej szkoły dojechać.
W związku z powyższym siedzimy w domu, wychodząc jedynie na oprządki, a świat podziwiamy przez okno i cieszymy się na takie widoki.

Pozdrówki

środa, 1 lutego 2017

Post ornitologiczny

Ornitolog ze mnie marny, ale od kiedy stałam się posiadaczką aparatu z dobrym zoomem oprócz obserwacji lubię fotografować przez okna fruwające towarzystwo. Przez okna ponieważ z przyczyn obiektywnych większość czasu spędzam z Jasiem w domu, a gdy wychodzimy Jan nie lubi być odstawiany "na boczny tor" i robienie zdjęć rzadko wchodzi w rachubę. Na szczęście kiedy w domu zajmie się zabawą jest szansa co nieco popstrykać ;)
Po tym przydługawym wstępie czas przedstawić towarzystwo odwiedzające nasze obejście zimą
Sikorki bogatki


Myślę, że nie wymagają przedstawiania :) Ciekawostką jest to, że od szerokości czarnego paska na brzuszku zależy pozycja w hierarchii, oczywiście im szerszy pas tym sikor stoi w tej hierarchii wyżej.
Sikorka modra.
Również odwiedza nasz karmnik i słoninkę. Najłatwiej ją rozpoznać po niebieskiej czapeczce, jest też trochę mniejsza od swojej kuzynki.

W zeszłych latach mieliśmy też zaszczyt gościć sikorkę ubogą, w tym sezonie jeszcze jej nie widziałam.
Dzięcioł duży

On też czasem czai się na naszą słoninkę. Raz widziałam dzięcioła zielonego jak szykował się do konsumpcji owego smakołyku, niestety nim zdążyłam wziąć aparat ulotnił się.
Trznadle

W czasach kiedy kury mogły cieszyć się wolnością bez ograniczeń i otrzymywały śrutę na zewnątrz kurnika gościliśmy ich całe stada. Teraz pojawiają się bardzo sporadycznie i w mniejszych ilościach. To małe ptaszki, wielkości wróbla, o żółtym podwoziu :)
Kwiczoły
W tym roku pierwszy raz mogę obserwować dwie sztuki, kiedy przylatują pożywić się na pozostałych na jabłoniach owocach.
Dziś zauważyłam trzeciego podobnego ptaszka, ale nie jestem do końca pewna, czy to również może być kwiczoł? Jest tej samej wielkości, ale dużo ciemniejszy. Tupajko może pomożesz jeśli tu zajrzysz?
Gile. 
Widywałam je w poprzednich latach, ale nigdy nie przylatywały tak blisko domu. Teraz możemy je obserwować w całej okazałości

Samica w przeciwieństwie do samca ma szary brzuszek.
Mazurki

Bardzo podobne do wróbla, ale bardziej w kolorze toffi. Przede wszystkim odróżnia je jednak czarna plamka na policzku.
Dla porównania wróble

Sójka
Gość rzadki, ale i ona u nas bywa, niestety do tej pory udało mi się zrobić tylko jedno słabe zdjęcie
Na koniec czarna eminencja czyli kos

Zastanawia mnie, że tej zimy nie pojawiają się u nas kowaliki, które w poprzednich latach również zdarzało mi się widywać na naszym orzechu. Mam nadzieję, że wrócą.
Pozdrówki

Archiwum bloga

Szukaj na tym blogu