wtorek, 30 lipca 2013

Nie tak całkiem sielsko

Czas leci jak oszalały, pracy mamy mnóstwo - taki okres. Nawet nie wiem kiedy lipiec minął. I wcale nie jest tak sielsko jak się nie którym wydaje. Często kiedy ktoś zadaje mi pytanie czym się zajmuję i słyszy odpowiedź: gospodarstwem widzę dezaprobatę w oczach. Z pewnością wiele osób myśli sobie, że fajnie tak "siedzieć w domu". Szkoda, że w rzeczywistości "siedzenie w domu" wygląda tak, że nie ma kiedy usiąść. Wiecznie jest coś do zrobienia, teraz zaczął się dodatkowo sezon przetworowy więc tym bardziej jest co robić. Trwający do wczoraj upał wcale w pracy nie pomaga. A przetwory zrobić trzeba, bo jeśli teraz sobie odpuszczę to zimą albo nie będziemy mieli co zjeść, albo nie potrzebnie będziemy wydawać pieniądze na produkty z konserwantami. No bo przecież przeciery pomidorowe używa się na okrągło więc szkoda nie zrobić mając całą folię pomidorów, fasolkę, bób czy groszek można pomrozić, zimą to prawdziwe delicje.
Mężowska duma, czyli nasz foliak
Porzeczki czarne przetworzone na sok i dżemy czekają w spiżarce na zimę, czerwone jak zwykle zamienią się w pyszne wino. Ogórki już zaczynają wchodzić do słoików, potem będą jabłka, papryka, maliny... Do tego dochodzą prace codzienne: gotowanie, sprzątanie, pranie, koszenie trawy, ogarnięcie kurzego stadka, pielenie, podlewanie (Panie dzięki za deszcz, choć to jedno na razie mam z głowy ;)) no i jeszcze Kajtek, który nadal musi być karmiony dodziobowo. Dodatkowo na cały sierpień już zapowiedzieli się goście, ponadto jest to czas żniw. Lekko ani sielsko nie jest i każdy kto myśli, że fajnie mam siedząc w domu jest skończonym ignorantem. I nie piszę tego dlatego, że mi ciężko czy źle z tym wszystkim. Lubię to co robię i nie zamieniłabym mojej pracy na żadną inną. Bo praca pracą, ale poranna kawa na tarasie, czy kolacja z widokiem na wschodzący właśnie księżyc i koncertem świerszczy są bezcenne.
Wschód księżyca nad naszym bagnem
Ludzie za takie widoki płacą grube pieniądze, my mamy to gratis ;).
Sprezentowane nam lampki dodają klimatu wieczornym spotkaniom przy stole
Wszystkim zainteresowanym tym jak wygląda prawdziwe życie rolnika na wsi polecam już nie taki nowy serial Złote Łany.
Na zakończenie (żeby zostawić mimo wszystko miłe wrażenie ;)) migawka zdjęć zza Rakowca.

Widok na naszą wioskę zza rzeczki

 Pozdrawiam!

11 komentarzy:

  1. Kasiku, mam wielki szacunek dla wszystkich, zajmujących się gospodarstwem, sama pochodzę ze wsi i wiem, ile wszystko kosztuje pracy; ostatnio przyjechał do mojego brata zięć z Warszawy i orzekł: Ja bym tu był, tu wszystko jest ... nie wie, biedaczysko, ile pracy trzeba włożyć, żeby jednak to wszystko było, samo nie urośnie; moje pomidory też zaczynają z lekka dojrzewać, tylko z ogórkami kłopot, wysychają z powodu jakiegoś choróbska; serdeczności ślę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzeba było zięciowi dać się wykazać w pracy ;) Co do ogórków u nas się mówi, że zaraza wzięła, nie wiem co to za choroba, ale słyszałam, że nie którzy próbują je wtedy miedzianem ratować. Nie wiem czy działa bo nie próbowałam. Pozdrawiam

      Usuń
  2. Jakie ogromne pomidorki! Piękne!
    U nas już podjadamy :)

    Gdy mamy gości też często słyszymy jak to super, fajnie! Nie mamy zwierząt, ale pracy i tak jest dużo, tak jak piszesz, koszenie, ogródek, poza tym zostaje ogarnięcie domu. Kto nie spróbował nie wie ile to pracy kosztuje, ale ile z tego satysfakcji, prawda? :)

    A te zachody słońca, śpiew ptaków, cisza, która aż czasem w uszach gra... zapach skoszonej trawy, smak zerwanego z drzewa jabłka... bezcenne!

    Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie bezcenna jest cała otoczka takiego życia. A pracować tak czy inaczej trzeba, to ja już wolę moją pracę niż za biurkiem ;)

      Usuń
  3. A mój Sąsiad kiedyś bronował, zatrzymała się na skraju pola i poszedł do sklepu po coś do picia. Pod sklepem stał "miastowy" i mówi: "Ale to świetna praca, kontakt z naturą, spokój, nikt nie pogania, świeże powietrze". "A to pana przewiozę" - mówi na Pietrek, mój Sąsiad. No to przewiózł. Po tym kurzu, rzucało tym ciągnikiem, wszędzie pył, bo ciągnik bez klimy, warkot silnika, wywiózł go na drugi koniec pola, a "miastowy" już miał nietęgą minę. Kiedy wysiadł - miał zupełnie inne zdanie na temat pracy rolnika;) Pozdrawiam Was gorąco!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha świetny pomysł :D Też chyba zacznę tak myślących ludzi wdrażać w naszą pracę :D

      Usuń
  4. o tak,uwielbiam pytanie: pracujesz? i odp. tak,w domu.I na to:ale masz dobrze,siedzisz sobie w domu:/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma co się przejmować takimi tekstami :)
      Odpowiadam wtedy z uśmiechem: pewnie, że dobrze!
      Każdy wybiera takie życie jakie chce i lubi, prawda?

      Kasik, jak robisz fasolkę na zimę? Czy to szparagowa?
      Kiedyś mroziłam, wcześniej trochę blanszowałam, ale jednak to nie to.. może masz inny sprawdzony pomysł?

      Usuń
    2. Mnie takie teksty w zasadzie nie ruszają do momentu kiedy ktoś próbuje mi dodatkowe zajęcia wymyślać "bo przecież i tak siedzisz w domu i ci się nudzi". Za taki tekst jestem gotowa zabić :P A fasolkę mrożę z blanszowaną do zupy, a w słoiki kładę taką do odsmażenia do drugiego. Jak odkopię przepis to wstawię.

      Usuń
  5. Podrzucam Wam, dziewczyny przepis na fasolkę szparagową, który dostałam od bratowej, można jeść na ciepło i na zimno, a może już to znacie?
    Fasolka w sosie pomidorowym

    2 kg fasolki szparagowej
    40 dkg marchewki
    40 dkg cebuli
    2 słoiczki przecieru /można wykorzystać z własnych pomidorów/
    2 szklanki oleju lub oliwy
    2 liście laurowe
    6 łyżek cukru
    3 stołowe łyżki soli
    2 łyżki octu 10%
    można dodać pokrojone pomidory, paprykę wg uznania
    pieprz

    Cebulę kroimy w plastry, marchewki ścieramy na dużych otworach i dusimy na rozgrzanym oleju 15 min, dodajemy wszystkie przyprawy + ocet.
    Fasolkę obgotowujemy 10 min, dodajemy do powyższego sosu, potem razem jeszcze chwilę dusimy, przekładamy gorace do słoików i pasteryzujemy 20 min.
    Może zasmakujecie w takiej postaci fasolki.
    Pozdrawiam serdecznie.


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo dzięki wielkie, nie jadłam jeszcze takiej fasolki ale chętnie spróbuję :)

      Usuń

Archiwum bloga

Szukaj na tym blogu