czwartek, 11 lipca 2013

Post usprawiedliwiający

Dużo się ostatnio dzieje, a pogoda do wczoraj tak cudna, że szkoda przed komputerem tkwić. Wszystko rośnie jak szalone, a co za tym idzie chwasty niestety też. Pielenia sporo jest. Poza tym kiedy się da robimy sobie krótkie wypady nad morze (w końcu to raptem 80 km) i imprez nam się sporo nazbierało też. W ostatnią sobotę bawiłam się na panieńskim, teraz R. jedzie na kawalerski, a na następną sobotę wesele. W sobotę przed panieńskim też mieliśmy wesele, zatem dzieje się. Narobiłam mnóstwo zdjęć celem pokazaniu tutaj, ale nie mam czasu się tym zająć. Pokażę więc tylko kurkę salonową

Historia kurki trochę smutna, współmieszkanki zaczęły ją dziobać więc została przeze mnie przyniesiona do domu. Nie chciała jednak siedzieć w specjalnie przygotowanym dla niej lokum w kuchni (darła się w niebogłosy),  potem ucichła a po chwili już była koło nas w salonie. Uspokoiła się dopiero posadzona na kolanach. My oglądaliśmy film a kurka sobie spała. Teraz na szczęśie już wydobrzała i wróciła do kurnika :)
Pozdrawiam

1 komentarz:

  1. Miałam nietoperza w domu, jaskółkę, ale kury jeszcze nie ;) fajna historia :)

    OdpowiedzUsuń

Archiwum bloga

Szukaj na tym blogu