środa, 12 marca 2014

Choróbsko i twórcze jego skutki

Mąż wyzdrowiał za to teraz mnie jakieś paskudne przeziębienie dopadło. Pogoda na zewnątrz śliczna, a tu nie za bardzo jest jak w ogrodzie popracować. Trudno - chwasty nie zając nie uciekną, zwłaszcza, że zależy mi, by jutro czuć się w miarę lepiej a nawet dobrze. W ramach zajęć domowych (chciałam okna pomyć, ale to również nie był najlepszy pomysł - wybił mi go z głowy małżonek) powstała taka oto dekoracja do kuchni.
Od razu jakoś się weselej zrobiło. Przy okazji wykorzystałam część suszonych kwiatów, które do tej pory spoczywały w kartonie czekając na łaskawsze dla nich czasy
Wierzbowych gałązek, z których uplotłam wianek naznosiłam do domu przy okazji spacerów z psami.
I nie zmarnowały się
Ptaszek powstał z dwóch kawałków płótna sklejonych klejem na ciepło (bo to miała być dekoracja na szybko :)) i kilku kwiatostanów zatrawiana wrębnego, oczywiście pochodzącego z ogrodu
Tutaj na tle mat trzcinowych jakie sobie sprawiłam na niezbyt urokliwą siatkę i jeszcze mniej urokliwy widok za nią. Co prawda jeszcze nie wszystkie mieliśmy czas zamontować (mąż jest do tej czynności niezbędny, ale teraz korzysta z pogody i sieje zboża), ale kilka już wisi.
Do powstania takiego oto dekoru choróbsko mnie zmusiło, a teraz niech idzie a kysz.
Pozdrawiam :)

4 komentarze:

  1. Bardzo ładny ten wianek ;-)
    Zdrówka życzę, niech Tobie też dopisuje!

    OdpowiedzUsuń
  2. Współczuję choróbska, niech sobie idzie precz! Wianek za to bardzo mi się podoba :).

    OdpowiedzUsuń
  3. Dekor super , prosty , naturalny taki jak lubię . Zdrowia życzę i pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękne dekoracje w naturalnej scenerii - pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Archiwum bloga

Szukaj na tym blogu