poniedziałek, 8 września 2014

Arbuzy, melony i dożynki

Pogoda u nas nieco powariowała.
Na przykład wczoraj i w sobotę mieliśmy upał, dziś chłodnawo i deszcz pada.
Szaleństwo
Za to grzyby będą rosły :)
Uświadomiłam sobie nie dawno, że jakoś tak wyszło, że prawie w ogóle nie pokazywałam w tym sezonie ogrodu. Czasu chyba brakło. Dziś dla odmiany pokażę więc kilka aktualnych zdjęć
Nasze arbuzy
Ketmia pierwszy raz od posadzenia zakwitła. Myślałam, że to już nigdy nie nastąpi bo minęły trzy lata
Słoneczniki za folią porosły do samego nieba :)
Pierwsze owoce na młodej jabłonce dojrzewają :)
Szarłat
Pole koprowo-kapuściane w warzywniku. Dzięki osłonie kopru nie musieliśmy pryskać kapusty od bielinka. Było co prawda kilka gąsienic, ale w takiej ilości, że można było je ręcznie zebrać
Pokazuję fragmenty tylko bo i trawnik nie skoszony i chwastów pełno, że wstyd ;)
Nie wiem jak to jest, ale mam wrażenie, że tego lata w jakimś niedoczasie ciągłym żyję. Może dlatego, że taki owocowy urodzaj i szkoda mi żeby się coś zmarnowało. Siedzę więc i ładuję co się da w słoiki. A w międzyczasie w domu są też inne zajęcia. Z psami również trzeba wyjść, chociaż z psami to chyba bardziej dla własnego zdrowia psychicznego ;)
Dzisiaj znowuż muszę powidła jeszcze przegotować i grzyby dosuszyć.
W sobotę mieliśmy dożynki gminne i wioskowe. I gości też mieliśmy. Zostali u nas i na niedzielę. Sympatycznie było. Chyba będą się koło nas budować. Działkę w każdym razie już kupili. Dalej zobaczymy. Fajnych mieli byśmy sąsiadów. Czas pokaże co z tego wyjdzie.
Tymczasem nasz tegoroczny wieniec
W konkursie na wieniec zajęliśmy drugie miejsce. Dodam, że w tym roku pierwszy raz czynnie uczestniczyłam w jego tworzeniu.
Bardzo fajną w tym roku organizatorzy dożynek wymyślili atrakcję dla dzieciaków. Wynajęli klaunów. Prowadzili oni konkursy i zabawy dla dzieci, a na koniec zrobili pokaz puszczania olbrzymich baniek.
Miały dzieciaki radochę. Zresztą nie tylko one :)
Po części gminnej - oficjalnej, zorganizowaliśmy u nas na wiosce część nie oficjalną. Były tańce, hulanki i swawole przy ognisku prawie do rana. Oprócz tego każdy coś przyniósł do jedzenia i picia. Wszystko praktycznie własnego wyrobu więc mieliśmy mini festiwal produktów lokalnych. Były robione w domu wędliny, chleb, kiełbasa, swojskie warzywa, no i oczywiście bimberek :) A na zapojkę kompot.
Super było.
Pozazdrościłam Kasi z Domu pod brzozą jej głogowej dekoracji i pobiegłam jeszcze w piątek po gałązki głogu w pobliskie chaszcze. Ustawione w starej kance zdobią stół na tarasie. 
Kilka innych fotek zrobiłam im w słońcu pod jabłonią

Śliczne są.
A tu nasze melony.
Odmiana Emir. Zebrałam wszystkie żeby nie zgniły
Pyszne są. Nasiona dostałam od koleżanki. W zeszłym roku posiałam, ale zniszczyła mi je ulewa. W tym roku też posiałam bez nadziei, że coś z tego będzie, a tu niespodzianka.
Na koniec Megi, a w tle wczorajsze grzybowe zbiory
Zdjęcia samych grzybów nie mam, a grzyby pojechały z naszymi znajomymi. Ja zdążę dla siebie jeszcze nazbierać :)
Pozdrawiam i dobrego tygodnia życzę!

5 komentarzy:

  1. Z tym czasem ... też tak mam. I z przetworami.
    Melony cudne, arbuz też, ciekawa jestem jak smakują.
    No właśnie - muszę przynieść do domu głóg, bo uwielbiam czerwień jego kuleczek. Wspaniale się prezentuje u Ciebie.
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  2. Niestety przetwory zabierają mnóstwo czasu , ale zimą za to bardzo smakują. Lubię dożynki i wszystko co z nimi związane. Megi jest piękna !!. Pozdrawiam i również miłego tygodnia.

    OdpowiedzUsuń
  3. Megi jest śliczna, a Twój ogród jest imponujący - muszę się zabrać sama w końcu za to ogrodnictwo bardziej;))))

    OdpowiedzUsuń
  4. Pięknie u Ciebie :) Miałam w tym roku posiać arbuza- odmianę na nasze warunki, ale zapomniałam. Moze i dobrze, bo by mi go pożarły pomrowy, jak dynię i bym się wściekła.
    Na grzyby jutro się wybiorę, może coś się trafi, bo podlało wczoraj ostro.
    Suńka śliczna :)
    pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń

Archiwum bloga

Szukaj na tym blogu