wtorek, 9 września 2014

Babie lato

Dziś rano odkryłam, że to już!
A wszystko za sprawą małego, wrednego gryzonia, który postanowił zainstalować się pomiędzy stropem, a regipsami u nas w sypialni. Niechby tam sobie siedział cicho jak przysłowiowa mysz pod miotłą i nie przeszkadzał. Rzeczona mysz postanowiła jednak od rana w bejsbol chyba pograć. Może więc to nie mysz, a myszy? W każdym razie efekt był taki, że po pobudce obowiązkowej o szóstej i wizycie z koziarni wyszłam na krótki spacer celem sfotografowania mgieł, które romantycznie snuły się nad łąkami.
Wyszłam z domu, bo ze mnie typ taki, że raz zbudzony nad ranem nie zaśnie już za skarby świata. Mąż tymczasem poszedł zemścić się na nieszczęśnicy z piętra rozstawiając łapki.
Najpierw napotkałam koziołka, który od dłuższego czasu kręci się w pobliżu wsi.
Na mój widok umknął, jak zwykle, gdzie pieprz rośnie.
Mgieł nie było mi jednak dane sfotografować, bo dostrzegłam to
a potem to
i to
czyli babie lato na całego!
 
 
 
 
 
 
 
 
Zachwycając się tymi misternymi, pajęczymi cudeńkami poszłam sobie okrężną drogą do domu, zapominając o mgłach, które i tak już się rozeszły.
Morał z tego taki, że czasami warto wcześnie wstać. Chyba muszę mężowskie łapki pozbierać i jakiś ser pani myszy podrzucić, bo nie ma tego złego...

5 komentarzy:

  1. Jak ja to lubię;)))) Tzn. wstawać wcześnie, a nie myszy w sypialni;'))))

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też lubię wczesne poranki :) Piękne zdjęcia. A na myszy polecam kota. :D

    OdpowiedzUsuń
  3. U mnie ostatnio codziennie mgły goszczą rankiem. Wczoraj już w nocy mgła rozgościła się dookoła, uwielbiam mgłę:-) Cudowne zdjęcia:-)

    OdpowiedzUsuń
  4. jakie piękne babie lato :)

    pozdrawiam serdecznie
    Marta

    OdpowiedzUsuń

Archiwum bloga

Szukaj na tym blogu