poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Miał być koń a będzie... koza :)

Od dłuższego już czasu rozważaliśmy zakup kozy (podobnie zresztą jak konia), zawsze było jednak coś, co powstrzymywało nas przed podjęciem ostatecznej decyzji. Doszło więc do tego, że to los zdecydował za nas :). Mój Mąż wygrał kozę na loterii fantowej odbywającej się, co roku z okazji odpustu w naszej parafii. Najzabawniejsze w całej sytuacji było to, że od początku jadąc na zabawę śmialiśmy się, że w tym roku koza nasza. Jakie było nasze zdziwienie, kiedy to właśnie Radek został wylosowany! Zwierzaka jeszcze nie widzieliśmy, na żywo, posiadamy tylko portret pamięciowy :)
Czekamy aż Pan Marek wróci z zagranicy. Obecnie na miejscu jest tylko jego brygadzista, który nie należy ani do ludzi uprzejmych, ani miłych. Już kilka razy kiedy Radek potrzebował np. przewiać zboże to pomimo tego, że p. Marek zgodził się na wszystko tamten próbował zrobić wsio żeby tylko na swoim postawić i nie dać wiać. Po prostu typ, który musi czuć, że rządzi. Szkoda nam więc nerwów, poczekamy jeszcze te parę dni. Przynajmniej mamy czas na przyszykowanie mieszkania dla nowego zwierzątka. Na razie zamieszka w dawnej stajni, potem zobaczymy.
Oczywiście Pan Marek już wie, kto jego kozę wylosował więc wygrana na pewno nam nie przepadnie :)
Oprócz kozy wygraliśmy też kryształ, ciasto, frytki i jakieś przybory szkolne, które od razu oddaliśmy tym, co do szkoły jeszcze chodzą. Zabawa jak zwykle była udana, wytańczyliśmy się, że hej. Przy okazji poćwiczyliśmy przed weselem, na które jedziemy w sobotę :).
Czeka mnie jeszcze dekoracja kościoła na tę okoliczność. Mam nadzieję, że podołam i Młodzi będą zadowoleni :)
Udanego tygodnia!

9 komentarzy:

  1. Ale super :) Czy koza ma imię czy dopiero ją nazwiecie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam pojęcia, wszystko się wyjaśni jak po nią pojedziemy :-)

      Usuń
  2. Gratuję wygranej!! Bardzo pożyteczne i łatwe w "obsłudze" zwierzątko, i wcale nie uparte jak twierdzą niektórzy. Moja kozia przyjaciółka z dzieciństwa potrafiła nawet aportować! :O) Cały blog bardzo fajny i ciekawy, zajrzałam przypadkiem-zostaję na dłużej, a Ciebie zapraszam w wolnej chwili do mnie, choć ja tę blogową przygodę dopiero zaczynam, pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję i zapraszam :-) biegnę zajrzeć do Ciebie

      Usuń
  3. Ale czad!!! Umiecie już doić;)???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kozy nigdy nie miałam okazji doic, za to próbowałam kiedyś z krowa tej sztuki i zdaniem Tesciowej całkiem nieźle mi szło ;-) zobaczymy jak to z koza będzie :-)

      Usuń
    2. Może to fajna będzie koza i sama będzie się doić;)? Wstajesz rano, a tu butelka mleka na progu;)))

      Usuń
    3. To byłaby koza marzenie :-) nie trzeba by było mleka do kawy kupować :-) ale znając moje szczęście to będzie koza kopiaco - bodaca model samo niedojacy ;-)

      Usuń
  4. Parę lat temu mieliśmy kozy , więc temat kozi jest mi znany. Nie pozyskiwaliśmy mleka i nie robiliśmy serów. Kozy pracowały u nas jako kosiarki i jako element ozdobny. Gratuluję wygranej i życzę wspaniałych tańców na weselu. Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń

Archiwum bloga

Szukaj na tym blogu