poniedziałek, 29 września 2014

O ludzkiej zawiści słów kilka

W ciągu swojego, dla nie których być może jeszcze krótkiego, dla innych długiego życia miałam okazję zetknąć się z różnymi ludźmi.
Swego czasu będąc aktywistką pewnej organizacji działającej na rzecz ochrony środowiska miałam możliwość poznać na prawdę wiele interesujących osób o różnych poglądach. Moja Babcia znowuż w latach 90-tych wyemigrowała na zachód i wyszła za muzułmanina. Jeżdżąc do niej w prawie każde wakacje miałam okazję poznawać inne kultury, ludzi. Nie będę już wspominać o studenckich nie tylko górskich włóczęgach w gronie znajomych, czy o ludziach ze środowiska koniarzy, czy artystów również bardzo barwnych.
Do czego zmierzam? Otóż do tego, że mając dość szerokie kręgi znajomych, przyjaciół w różnych środowiskach nigdzie, ale to NIGDZIE nie spotkałam się z taką zawiścią jak tutaj, gdzie teraz mieszkam. Co ciekawe nie mam na myśli całego środowiska, ale pewną jego część. Którą rozpisywać się nie będę z racji tego, że tak na prawdę każdy może tu wejść i przeczytać. Zjawisko zawiści, co ciekawe najbardziej dotyka tych blisko związanych z Kościołem. Smutne, ale prawdziwe niestety.
Oczywiście nie bez wpływu na całą sytuację są zbliżające się wybory samorządowe. Nagle okazuje się, że co jeden to polityk i lepiej wie, kto ile i dlaczego ukradł. Spytany o dowody zazwyczaj nie umie ich wskazać, ale podywagować na ten temat każdy chętny. Oczywiście co jeden zrobił by WSZYSTKO lepiej, a co drugi już się szykuje do kandydowania. Najciekawsze jest to, że najwięcej pcha się do żłoba ludzi prostych i nie jednokrotnie mających coś na swoim sumieniu. Pchają się też Ci, którzy normalnie w ogóle nie udzielają się w życie naszej małej społeczności, bądź ich udział polega na sianiu fermentu i skłócaniu innych (to ta bardzo wierząca i święta swoim zdaniem część). A gdzie w tym wszystkim miejsce dla zwykłego człowieka? Nie wiem. Co do mojej skromnej osoby ciągle pojawiają się jakieś propozycje, a to kandydowania gdzieś, a to udzielania się gdzieś. Tyle tylko, że ja zainteresowana nie jestem żadną z tych opcji, bo im dłużej na to wszystko patrzę w tym w ciemniejszych barwach widzę przyszłość naszej gminy. Nie jestem Don Kichotem by walczyć z wiatrakami i nie chcę utonąć w czyimś bagnie. Bo to nie jest moje bagno, choć wiem, że jako społeczność, to my będziemy spłacać długi i my poniesiemy skutki długotrwałych zaniechań w gminie. Trudno. Skoro nie mam pomysłu, co z tym zrobić, jak to naprawić, nie będę pchać głowy pod topór.
Śmieszą mnie tylko ludzie, którzy jak do tej pory nie zrobili NIC. I nie mam na myśli nic dla gminy, ale nawet nic dla siebie. Zaraz jednemu z drugim dach się w chałupie na łeb zwali, ścieki strużką sobie za stodołą do rowu płyną, a oni za naprawianie gminy chcą się brać...
Jak dla mnie smutne i śmieszne zarazem.
Może jeszcze do nich nie dotarło, że pieniądze, które można było ukraść już ukradziono i że się nie nachapią?
Skoro takie cuda dzieją się na szczeblu gminy, nawet nie chcę wiedzieć co dzieje, się na szczeblu państwowym. W każdym razie Wilkowyje, to przy tym pikuś.
Pozdrawiam!

5 komentarzy:

  1. Kochana , nie tylko u Ciebie takie rzeczy się dzieją. Ja dziś po przeczytaniu lokalnej gazetki do tej chwili jestem w szoku i uwierz, wcale nie pozytywnym:((((

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety mam tego świadomość, że ten problem polityczny nie jest tylko lokalny. Mam wrażenie, że od jakiegoś czasu jakaś potworna choroba toczy ten kraj :(

      Usuń
  2. Bo polityka to krysztale pomyje! ;) Generalnie mam jakieś głębokie przekonanie, że ludzie którzy angażują się w politykę głównie dążą do osiągnięcia własnych celów i interesów. Do tego muszą być silni i umieć dobrze lawirować, żeby umieć w tym środowisku przetrwać. A Ci, którzy naprawdę chcieliby zrobić coś więcej niż tylko zadbać o własne cztery litery najczęściej nie ma mają większych szans. Bo albo napatrzą się na to co się dzieje i szybko zrezygnują, albo nawet nie uda im się wystartować bo zostaną pokonani w przedbiegach przez tych interesownych. I tak jak piszesz, aż się człowiekowi nie chce włazić w to wszystko, bo tylko się bezsensownie namęczy, krwi napsuje i nic nie osiągnie. Więc po co sobie tym głowę zawracać... Smutne ale prawdziwe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trafione w samo sedno.
      Przy okazji muszę podpytać tych najbardziej "politycznie anty obecnej władzy zaangażowanych" w naszej gminie, czy skoro mamy jako gmina takie długi i problemy finansowe zaczną od zmniejszenia diet radnym i pensji wójtowi. Odpowiedź już i tak chyba znam, ale ciekawi mnie co oni na to...

      Usuń
  3. Niestety taka sytuacja powtarza się w wielu gminach. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

Archiwum bloga

Szukaj na tym blogu