piątek, 28 lutego 2014

Pesymistycznie

Nie znoszę narzekać, mało tego nie znoszę malkontentów i pesymistów. Sama w swoim życiu staram się zawsze dostrzegać jasne jego strony. Określiłabym się jako optymistkę chadzającą w różowych okularach, widzącą świat w jasnych barwach. Nawet jeśli czasami zdarzają mi się gorsze dni, raczej nie dzielę się swoimi pesymistycznymi przemyśleniami z otoczeniem, bo po co innych dołować. Tym razem jednak zbyt dużo się wszystkiego zwaliło, tym razem muszę to z siebie wyrzucić.
No to lecę po kolei z tym co mi na sercu leży
Choroba męża - ok wiedzieliśmy o niej, zaakceptowałam z pełną świadomością sytuację, nauczyliśmy się z tym żyć i pogodziliśmy z czekającym R. leczeniem. Będzie ciężko, ale przecież razem damy radę przez to przejść. Niestety o tym, że leczenie może wykluczyć szansę na dziecko dowiedzieliśmy się nie dawno i można rzec przez przypadek... Nie jest to przecież koniec świata, jest jeszcze czas prawda? Też tak myśleliśmy do czasu aż nie wyszła inna sprawa i nagle okazało się, że prawdopodobnie bez operacji (żeby było śmieszniej - również R.), która też nie gwarantuje sukcesu się nie obejdzie. Ta informacja mocno mnie podłamała, nie jest to jednak koniec czarnej serii.
Wujek ma nowe guzy w drugim płucu, czeka go prawdopodobnie kolejna operacja, a nam coraz ciężej uwierzyć w to, że poprzedni guz był ok. Zwłaszcza w świetle sprzecznych wersji w opisie badania rzeczonego usuniętego już razem z płatem płuca guza (co innego pisało po polsku, a co innego po łacinie, na nieszczęście lekarzy po 5-ciu latach nauki języka łacińskiego jestem w stanie przetłumaczyć sobie kilka prostych zdań), podobno w wersji łacińskiej wdarł się błąd (ta wersja stwierdzała nowotwór), podobno... Teraz po pół roku od zabiegu pojawiają się nowe guzy, podobno lekarz ich wcześniej nie zauważył - jasne...
Dzisiaj dzwoni do mnie Babcia z informacją, że Mamę czeka w październiku operacja kręgosłupa. Jeżeli się jej nie podda czeka ją wózek. Jeszcze z nią nie rozmawiałam, bo jest w pracy. No i na dokładkę nad mieszkaniem Babci znaleziono zwłoki w stanie rozkładu. Był to młody chłopak, który mieszkał sam. Dopiero kiedy na klatce zaczęło śmierdzieć ktoś zawiadomił policję. Nie wiadomo jaka była przyczyna śmierci, wiadomo natomiast, że leżał tam kilka tygodni... Podobno mają całe mieszkanie czyścić do gołych murów żeby pozbyć się fetoru. Co to za czasy żeby nikt przez kilka tygodni nie zainteresował się co się dzieje z człowiekiem, kiedy ten nie daje o sobie znaku życia?
No i tak mi się jakoś pesymizm włączył, że ciężko udawać, że jest okej.
A skoro pesymistycznie to i zdjęcie będzie ponure
Mimo wszystko pozdrawiam poszukując choć odrobiny ukrytego gdzieś na dnie optymizmu.

5 komentarzy:

  1. Zdjęcie nie jest ponure, tylko nastrojowe;) Nieszczęścia chodzą stadami, ławicami wpływają i tyle - trzeba się postawić, zaprzeć, nie zwariować - przerabiałam: operacje, przerzuty, hospicja - wiem, co mówię. Nie zawsze jest różowo. Ale człowiek nie sznurek - wytrzyma wszystko. Nie wolno się poddawać, ani smucić, bo to nic nie daje. Każda żmija mija;)
    Życzę Twoim wiele zdrowia, sił, cierpliwości, wiary w lepszy czas, odwróci się, zobaczysz;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widać i mój pesymizm mało pesymistyczny :) Dzięki za dobre słowo. Ja ani przez chwilę nie wątpię w to, że damy radę, zastanawiam się tylko nieustannie co jeszcze się może wydarzyć? I chyba w tym wszystkim to myślenie jest najgorsze.

      Usuń
  2. Tak jest w życiu że jak jedno się psuje to zaraz drugie też. Mam nadzieję że wszystko się u Ciebie ułoży , ale przecież wiesz że nadzieja odchodzi ostatnia. Dopóki żyjemy trzeba walczyć i nie dać się złemu losowi. Głowa do góry ! Pozdrowienia posyłam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :) Pewnie, że tak łatwo się nie damy i będziemy walczyć, w końcu nikt nie mówił i nie obiecywał, że będzie łatwo Czemu tylko te nieszczęścia muszą chodzić stadami?

      Usuń
  3. Ułoży się, zobaczysz!
    Zdrówka dla męża życzę!
    A nieszczęścia, tak to już jest... stadami chodzą.. jak się wali to się wali...
    Trzymaj się :*

    OdpowiedzUsuń

Archiwum bloga

Szukaj na tym blogu