wtorek, 1 października 2013

Dalej grzybowo

Mało mnie tu ostatnio bo siedzę zakopana w przetworach, poza tym ogród też pomału trzeba porządkować na zimę. Znowu czasu brak... Mimo to i tak lubię jesień. Zawsze znajdzie się trochę czasu na spacer, bo aż żal nie połazić kiedy takie piękne i kolorowe okoliczności przyrody są. Mimo silnego postanowienia, że grzybów już nie zbieram bo mam ich full, wczoraj przy okazji wycieczki po szare renety (mamy na miedzy, niestety spory kawałek od domu wielką, starą jabłoń) znalazłam takie oto prawdziwki
no i jak ich nie wziąć? ;)
Na trawniku szaleją opieńki, niestety większość się już postarzała i nie nadadzą się do marynowania
A w niedzielę w lesie pierwszy raz znalazłam kozią brodę
Kozia broda
Z racji tego, że jest pod ścisłą ochroną zostawiliśmy ją w spokoju. Pamiątkowe zdjęcie wystarczy :)
No to jeszcze nasze panny w leśnych okolicznościach przyrody
I widoczek jaki wita mnie po wyjściu z lasu w innym miejscu niż w poprzednim poście
W dole widać nasz dom.
Pochwalę się jeszcze daturą. Zakwitła jak zwykle bardzo późno i jak zwykle nie wiem dlaczego.

Pozdrawiam i znikam!

6 komentarzy:

  1. A nie mówiłam, że będą jeszcze grzyby u Ciebie? :) ha!

    Pięknie tam u Was! Też kocham takie spacery, właśnie się wybieram :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj mówiłaś, nie da się zaprzeczyć, a najbardziej mnie cieszy, że się Twoje słowa sprawdziły :)

      Usuń
  2. Cudne prawdziwki. Zazdroszczę.
    Koziej Brody też nie zbieram (u nas mówimy na to strzępiak), bo wiem, że jest pod ścisłą ochroną, ale jak kiedyś niewiedzący znajomi nazbierali to miałam okazję jeść. Przepyszne to.
    Dom pięknie położony.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nigdy nie jadłam i pewnie nie zjem, no bo zrywać nie zamierzam więc wierzę na słowo, że pyszna :)

      Usuń
  3. No wiecie co! prawdziwki pod jabłonią rosną! u nas trzeba nabiegać się po lesie, żeby coś znaleźć, a na kozią brodę mówi się "baraniocha"; pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawdziwki były kilka metrów dalej po dębami - aż takich cudów u nas nie ma :) Odpozdrawiam :)

      Usuń

Archiwum bloga

Szukaj na tym blogu